SPORT, WYWIADY, POLONIA

MLS: Szczęśliwa wygrana Red Bulls

Po golu Sama Henry aż skakał z radości. Foto: Rob Tringali / RBNY
Po tym jak w ubiegłą sobotę piłkarze Red Bulls odprawili z kwitkiem mistrza MLS Sporting Kansas City w środę na Red Bull Arena przyjechał lider Wschodu D.C. United. Znów o jedną bramkę lepsi okazali się gracze Mike'a Petke, ale zwycięski gol Lloyda Sama padł dopiero w 90.min.

O pierwszych 30. minutach środowego spotkania pomiędzy odwiecznymi rywalami można w zasadzie powiedzieć, że się odbyły. Obie drużyny postawiły szczelne zasieki w defensywie i zagęściły środek pola, dlatego żadnej z drużyn nie udało się stworzyć klarownej sytuacji bramkowej, a z boiska wiało nudą. W 31.min przebudził się najskuteczniejszy w tym sezonie piłkarz MLS Bradley Wright-Phillips, który otrzymał świetne podanie od Erica Alexandra i uderzył z kilkunastu metrów tuż obok lewego słupka bramki Billa Hamida.

Henry zaliczył 12. asystę w sezonie. Foto: Rob Tringali / RBNY
Minutę później doszło do kluczowego dla rozwoju meczu zajścia. Fabian Espindola w walce o piłkę zaatakował wysoko uniesioną nogą Daxa McCarty i Mark Geiger wyrzucił byłego gracza Red Bulls z boiska. Decyzja arbitra spotkała się z gorącymi protestami sztabu szkoleniowego gości, a trener Ben Olsen nazwał ją nawet "cyrkową". "Była to jedna z sytuacji na 'pomarańczową kartkę' czyli coś pomiędzy żółtą, a czerwoną, ale Geiger będzie miał poparcie kolektywu PRO oceniającego jego występ." - podsumował epizod po meczu polski sędzia z MLS Robert Sibiga - "W takich przypadkach sędzia nie ocenia bowiem zamiaru tylko czyn. Espindola musiał liczyć się z ryzykiem, że może być to zagranie niebezpieczne dla przeciwnika. Tak się stało i w rezultacie został ukarany czerwoną kartką."

Byki poczuły krew i jeszcze przed przerwą wściekle zaatakowały, ale strzały McCarty'ego i Roya Millera były niecelne, a kolejną próbę BWP obronił Hamid. W drugiej części za Wrighta-Phillipsa - który narzekał na ból mięśnia - na boisku pojawił się Saer Sene, ale nie była to dobra zmiana, bo były gracz rezerw Bayernu Monachium nie potrafił zagrozić bramce lidera MLS East. Spustoszenie wśród obrońców D.C. United siał za to Thierry Henry, który w drugiej połowie oddał aż 7 strzałów na bramkę Hamida. Ten jednak bronił jak w transie zarówno uderzenia Titiego jak i Peguy Luyinduli w bliźniaczych sytuacjach sam-na-sam pomiędzy 71 i 77 minutą.

Czy zespół Mike'a Petke awansuje do
playoffs? Foto: Rob Tringali / RBNY
Kiedy wydawało się, że oblężenie waszyngtońskiej Częstochowy nie przyniesie skutku w 90.min Sene wrzucił rozpaczliwą piłkę w pole karne. Tam doszedł do niej Jameson Olave, który natychmiast odegrał ją na prawą stronę. Po drodze odbiła się ona od uda Henry'ego i spadła pod nogi Lloyda Sama, który strzelił między nogami wybiegającego z bramki Hamida. W tej sytuacji było tyle samo przypadku co i szczęścia, którego tym razem nie zabrakło podpiecznym Mike'a Petke walczącym o miejsce gwarantujące grę w playoffs.

Trzy punkty pozwoliły Red Bulls na chwilowe wynurzenie się ponad kreskę oddzielającą zespoły walczące o mistrzostwo MLS od tych, które na urlopy udadzą się już pod koniec października. Stało się to kosztem Philadelphii Union, z którą Byki zagrają na wyjeździe już w najbliższą niedzielę o 15:00. Będzie to arcyważny mecz, którego stawką będzie 6 punktów.

W innym rozegranym we środę spotkaniu Montreal Impact zremisował na własnym boisku z LA Galaxy 2:2. Do przerwy niespodziewanie dominowali gracze Franka Klopasa, którzy udokumentowali przewagę bramkami swoich Designated Players Marco Di Vaio i Ignacio Piattiego w 28. i 43.min. Po zmianie stron wszystko wróciło do normy i dwa trafienia Gyasi Zardesa i Alana Gordona pomiędzy 59. i 64.min dały gościom remis i 50. punkt w sezonie. Impact, w którego szeregach tym razem nie zagrał odpoczywający przed meczem w New England Krzysztof Król na 7 kolejek przed końcem traci aż 16 punktów do miejsca premiowanego grą w playoffs. Jeśli w niedzielę Impact nie zgarnie kompletu punktów może stać się pierwszą drużyną bez matematycznych szans na awans.

Sezon zasadniczy MLS
10 września 2014
Red Bull Arena, Harrison, NJ

New York Red Bulls - D.C. United 1:0 (0:0)
1:0 - Lloyd Sam 3 (Thierry Henry 12, Jamison Olave 1) 90'

New York Red Bulls (9-8-10, 37 pkt): Luis Robles, Chris Duvall, Ibrahim Sekagya, Jamison Olave, Roy Miller, Eric Alexander (Tim Cahill 71'), Dax McCarty, Lloyd Sam, Peguy Luyindula, Thierry Henry (Ruben Bover 90'), Bradley Wright-Phillips (Saer Sene 46')

D.C. United (14-9-5, 47 pkt): Bill Hamid, Bobby Boswell, Taylor Kemp, Steve Birnbaum, Sean Franklin, Nick DeLeon (Chris Pontius 82'), Perry Kitchen, Davy Arnaud, David Estrada (Kyle Porter 65'), Luis Silva (Lewis Neal 53'), Fabian Espindola

Sędziował: Mark Geiger
Żółta: Roy Miller, Armando
Czerwona: Espindola
Widzów: 14,953

Tabela MLS Wschód:
1. DC United 28 47 42:31
2. Sporting KC 28 42 39:34
3. NE Revolution 27 39 39:38
4. Red Bulls 27 37 42:39
5. Columbus Crew 27 36 38:34
6. Philadelphia Union 27 36 43:41
7. Toronto FC 26 33 36:42
8. Chicago Fire 26 29 33:39
9. Houston Dynamo 26 31 31:48
10. Montreal Impact 27 21 31:50

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.