SPORT, WYWIADY, POLONIA

US Open: Piotr Sierzputowski: Iga rozgrywa wybitny sezon

W ubiegłym roku Iga Świątek wygrała French Open, a jej szkoleniowiec Piotr Sierzputowski został wybrany Trenerem Roku WTA. Mimo to twardo stąpa po ziemi, tonuje nastroje związane z awansem swojej podopiecznej do trzeciej rundy US Open i jest zadowolony z jej występu na Igrzyskach w Tokio. "To był dobry jakościowo tenis i cenne doświadczenie, które zaprocentuje w przyszłości." - mówi niespełna 29-letni Polak.

Tomasz Moczerniuk, PAP: Panie Piotrze, Iga jest już w trzeciej rundzie US Open. Jak podsumuje Pan jej dotychczasowe występy?

Piotr Sierzputowski: Zarówno pierwszy jak i drugi mecz to były zwykłe dni w biurze. Zadanie wykonane i nie można powiedzieć nic więcej: ani super pozytywnego, ani super negatywnego. Trzeba być zadowolonym i robić dalej swoją robotę.

W meczu z Fioną Ferro u Igi widać było sporo emocji. Pozbieranie się po przegranym pierwszym secie kosztowało ją naprawdę sporo. Ale - jak sama później przyznała - udało się, co ją bardzo ucieszyło. A Pana?


PS: Myślę, że mecz z Ferro miał w sobie takie elementy, które pomogą Idze rozluźnić się w kolejnych rundach. Uważam, że do tej pory było w jej grze trochę za dużo napięcia. Przez to uciekała zarówno jakość jak i małe punkty i - w momentach gdy tak nie powinno być - robiło się nerwowo. Ale myślę, że jest to kwestia chwili i zaraz zacznie to dobrze funkcjonować.

US Open to turniej, do którego Iga przystępowała w zasadzie zaraz po igrzyskach. Jak oceniłby Pan występ swojej zawodniczki w Tokio?

PS: Od początku roku powtarzałem, że dla mnie jako trenera tenisa igrzyska to impreza dodatkowa. Jako Polak oczywiście uważam, że to wielki zaszczyt tam być i rywalizować, ale jako trener tej dyscypliny, uważam, że to jest taki trochę turniej pokazowy, choć ważny. Dlatego podchodziłem do tego z dystansem. Uważam, że Iga zagrała naprawdę nieźle i poziom jej gry był naprawdę dobry.

Dlaczego więc przygoda z olimpiadą skończyła się na drugiej rundzie?

PS: Bo po drugiej stronie stanęła Paula Badosa, która tego dnia grała na 110% swoich możliwości. Zresztą sama to podkreśla, kiedy się z nią spotykamy, że z Igą rozegrała perfekcyjny mecz, ale mimo to wynik był na ostrzu noża.

Iga jednak bardzo przeżyła przedwczesne odpadnięcie, bo wiedziała jakie były wobec niej oczekiwania?

PS: Nas wszystkich kosztowało to dużo nerwów, ale Iga faktycznie mocno przeżyła te igrzyska. Potrzebowała trochę przerwy i teraz wracamy do regularnego grania. Jednakże cieszę się, że te igrzyska były, że się odbyły i że nabrała takiego doświadczenia, bo myślę, że to zaprocentuje w przyszłości. Dla nas też to było fajne doświadczenie pod kątem planowania, bo rok z igrzyskami jest naprawdę mocno napięty jeśli chodzi o terminarz i nie ma czasu, żeby sobie zrobić przerwę na odświeżenie głowy. Nie mówię tu o tygodniu tylko nawet o 2-3 dniach wolnego. Ludzie zapominają, że sezon tenisowy trwa długo i nierzadko tenisiści trenują cały rok, będąc przez 10 miesięcy w roku na turniejach. To zupełnie inaczej niż w innych dyscyplinach.

Czyli reasumując turniej bardziej pokazowy, ale doświadczenie pozytywne?

PS. Tak. Jakościowo to był dobry tenis. Szkoda miksta, bo były tam szanse na medal, ale w ćwierćfinale Jelena Wiesnina po drugiej stronie siatki pociągnęła rosyjską parę mikstową - późniejszych srebrnych medalistów - i te szczegóły zadecydowały o odpadnięciu.

Iga powtarza, że po wybitnym roku 2020 ciężej jest jej grać w tym sezonie, bo dochodzi presja bycia faworytką. Podziela Pan te odczucia?


PS. Ja uważam, że zeszły rok wcale nie był wybitny jako całość. To był rok jednego turnieju. Historycznego dla polskiego tenisa oczywiście i wielkiego osiągnięcia. Natomiast graliśmy w czterech, z czego wygraliśmy jeden, a w pozostałych spisaliśmy się poniżej oczekiwań. Myślę, że to ten obecny sezon jest wybitny, bo wszystkie cele, które założyliśmy zostały zrealizowane i tak naprawdę musieliśmy je zrewidować, zawiesić poprzeczkę wyżej, bo Iga wygrała już dwa turnieje i doszła do co najmniej 4. rundy w trzech szlemach, czego nie dokonała w tym sezonie żadna zawodniczka. Oczywiście są i cele, i są marzenia, dlatego teraz walczymy o tzw. dużego mastersa, czyli WTA Finals.

Co w szczególności podoba się Panu w tym sezonie, który uważa Pan za wybitny?

PS: Igi starty w tym roku są bardzo równe. Ma mało wpadek. Nie ma meczów przypadkowych. Jeśli przegrywa to z dziewczynami, które rozgrywają naprawdę super mecz. To nie jest tak, że przegrywa z kimś, kto wychodzi i tylko przebija piłkę, w. Więc to jest fajne. A, a trzeba pamiętać, że każdy zbroi się inaczej niż to było do tej pory. Dziewczyny jak wychodzą teraz na Igę to wychodzą na Igę, a nie na kogoś kto jest na 60. miejscu w kolejce do tronu.

To było na przykład widać w meczu z Ferro?

PS: Tak. Pierwszy set kosztował ją mnóstwo sił i energii, co dało się we znaki już w drugim secie, a o trzecim już nie wspominając. To też świadczy o tym, jak kto jest przygotowany. U Igi spokojnie wystarczyło tej energii, aby grać trzy sety przy takiej wietrznej pogodzie i nawierzchni, która nagrzewa się od gorących temperatur. Dlatego reasumując to jest naprawdę fajny i stabilny sezon i będę z niego zadowolony, niezależnie od tego jak go zakończymy. Aczkolwiek chciałbym, aby utrzymała się ta średnia dwóch wygranych do jednego przegranego meczu.

Dla PAP z Nowego Jorku, Tomasz Moczerniuk

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.