SPORT, WYWIADY, POLONIA

MLS: Nani superstar, Niezgoda w finale

Klub Jarosława Niezgody Portland Timbers awansował do finału turnieju MLS is Back. Drużyna ex-legionisty wyeliminowała w półfinale zespół innego Polaka Kacpra Przybyłki i w meczu o wszystko zmierzy się we wtorek z Orlando City SC. Gospodarze w drugim spotkaniu półfinałowym pokonali Minnesotę United 3:1 m.in. dzięki dwóm bramkom Naniego.

Faza pucharowa turnieju MLS is Back dobiega końca. Za nami mecze półfinałowe, co oznacza, że do rozegrania pozostał już tylko wielki finał. Awans do „ostatniego tańca” uzyskały ekipy Portland Timbers i Orlando City SC. Trzeba realnie stwierdzić, że fachowcom ciężko byłoby wytypować taki skład finału, bo choć Timbers to czołowa drużyna MLS na przestrzeni ostatnich lat to gospodarze należą raczej do grona MLS-owych średniaków.

Timbers do fazy pucharowej awansowali z pierwszego miejsca w ciężkiej grupie z LA Galaxy, LA FC i Houston Dynamo. W ⅛ odprawili z kwitkiem FC Cincinnati (po rzutach karnych), a w ćwierćfinale okazali się lepsi od NYC FC (3:1). W starciu o finał przyszło im zagrać z niepokonaną dotychczas Philadelphia Union, czyli zespołem Kacpra Przybyłko.

Filadelfia miała więcej z gry, ale to Timbers otworzyli wynik, kiedy w 13.min po rzucie rożnym zupełnie niepilnowany Jeremy Ebobisse skierował piłkę do siatki. W końcówce pierwszej części wyśmienitą okazję na wyrównanie zmarnował Sergio Santos, który przestrzelił rzut karny. Po zmianie stron znowu po rzucie rożnym piłka zatrzepotała w bramce strzeżonej przez Andre Blake’a. Szczęśliwym strzelcem był najlepszy piłkarz meczu Sebastian Blanco. Chłopcy Jima Curtina ruszyli do natarcia, ale stać ich było tylko na honorowego gola strzelonego w 85.min przez Andrew Wootena. Bardzo blisko wyrównania był Przybyłko, ale najpierw jego strzał z kilku metrów obronił Steve Clark, a potem sędzia nie uznał gola zdobytego przez Polaka dopatrując się pozycji spalonej. Tym samym Jarosław Niezgoda (w 56.min zmienił Ebobisse) i pozostali gracze Gio Savarese udowodnili, że są drużyną typowo turniejową i w finale MLS is Back będą faworytem.

Ich przeciwnika wyłoniło starcie Orlando City SC - Minnesota United, niespodziewanie łatwo wygrane przez klub z Florydy. Dwa piękne gole w pierwszej odsłonie zdobył Nani, a wszystko przypieczętował Benji Michel w doliczonym czasie gry. Chłopcom Adriana Heatha, którzy do półfinału awansowali z bilansem cztery wygrane i remis pozostał tylko gol Masona Toye na otarcie łez. Gospodarze udowodnili, że wygrana ciężkiej grupy z Union, NYC FC i Interem Miami, a potem wyrzucenie za burtę Montrealu Impact i LA FC nie były dziełami przypadku. Drużyna Oscara Pareji w finale będzie stać na straconej pozycji, ale jak się okazuje taka łatka zdecydowanie im pasuje i być może sen Kopciuszka potrwa jeszcze o jedno spotkanie więcej. Wszystkiego dowiemy się we wtorkowy wieczór o 20:00, kiedy na płytę kompleksu Wide World of Sports w Orlando na Florydzie wybiegną jedenastki z Portland i Orlando. Drwale czy Lwy - oto ostatnia niewiadoma turnieju MLS is Back.

MLS is Back, półfinały:
Portland Timbers - Philadelphia Union 2:1 (Ebobisse 13' Blanco 70' - Wooten 85')
Orlando City SC - Minnesota United 3:1 (Nani 36' 42' Michel 90' - Toye 83')

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.