SPORT, WYWIADY, POLONIA

MLS: Przemysław Tytoń: "MLS to młoda i rozwojowa liga"

Przemysław Tytoń będzie w tym sezonie bronił bramki FC Cincinnati. Foto: internet
W najbliższy weekend rusza 24. sezon MLS. Zobaczymy w niej aż trzech Polaków: Kacpra Przybyłkę w Philadelphia Union, Przemysława Frankowskiego w Chicago Fire oraz Przemysława Tytonia w FC Cincinnati. 32-letni bramkarz reprezentacji Polski cieszy się z faktu, że trafił do ekipy z Ohio i wierzy, że pomoże drużynie podczas ich premierowego sezonu w lidze. "To będzie nowe i cenne doświadczenie." - zdradza Titi.

Kiedy w Pana życiu po raz pierwszy pojawił się temat MLS?

Przemysław Tytoń: O zainteresowaniu moją osobą ze strony klubu ze Stanów Zjednoczonych pierwszy raz dowiedziałem się ponad rok temu. Wtedy byli to Portland Timbers, którzy w 2018 zagrali w finale MLS Cup. Nie zdecydowałem się wówczas na przenosiny, bo wciąż miałem ważny kontrakt z Deportivo La Coruna. Ale kiedy w październiku ubiegłego roku zadzwonił do mnie trener beniaminka MLS FC Cincinnati i opowiedział o wizji piłkarskiego projektu w tym mieście bardzo mnie to zaciekawiło.

Co sprawiło, że zdecydował się Pan wybrać ten kierunek?

PT: Przede wszystkim duże zaangażowanie ze strony klubu. Oprócz Alana Kocha dzwonili do mnie też asystent trenera i trener bramkarzy. Mało tego, doszło nawet do naszego spotkania w Polsce. Rozmawialiśmy wspólnie o nowym projekcie i mojej w nim roli. Fajnie będzie uczestniczyć w czymś od samego początku. Włodarze FC Cincinnati mają spore ambicje i nie interesuje ich bycie ligowym średniakiem. Dlatego już teraz inwestują w drużynę oraz infrastrukturę. Powstaje nowoczesny kompleks treningowy, który zagwarantuje nam naprawdę świetne warunki do przygotowań, a za dwa lata zostanie oddany do użytku piękny West End Stadium, którego budowa będzie kosztować 200 mil dol.

Od kiedy przebywa Pan w USA i jakie wrażenie wywarły na Panu Stany Zjednoczone?

PT: Pierwszy raz do USA przyleciałem w październiku, ale była to tylko wizyta rekonesansowa, aby poznać ludzi i klimat. Przenosiny do Ohio nastąpiły w styczniu. Jestem tu wraz z żoną i córką. W Cincinnati spędziliśmy razem dwa tygodnie, a potem wyjechałem z drużyną na obozy przygotowawcze na Florydzie i w Południowej Karolinie. Rodzinie bardzo podoba się miasto i to w jak życzliwy sposób zostaliśmy przyjęci.

A Panu co się podoba?

PT: Pozytywne nastawienie wszystkich dookoła. Ludzie tutaj naprawdę wierzą, że uda się im, nam stworzyć coś wielkiego. Powiem szczerze, że zanim tu przyjechałem moja wiedza o MLS była znikoma. Słyszałem jakieś opowieści, ale nie miały one przełożenia na to czego doświadczyłem osobiście. Przede wszystkim panuje tu bardzo profesjonalne podejście do sprawy. Wszyscy mocno angażują się w projekt, bo wiedzą, że to jest duże wyzwanie i początki mogą być trudne.

No właśnie. W sparingach prezentowaliście się średnio, a ostatni test wręcz oblaliście (porażka 0:3 z inną drużyną z Ohio Columbus Crew - przyp. TM). Jak prognozuje to przed sobotnim starciem z zawsze groźnymi Sounders w Seattle?

PT: Sam jestem ciekawy jak wypadniemy, bo to dla wszystkich będzie nowe i cenne doświadczenie. Wiadomo, że trzeba nam dać jakiś margines. Potrzeba nam kilku meczów przetarcia, bo dopiero stajemy się drużyną. Same treningi - mimo ciężkiej pracy i zaangażowania - nie wystarczą. Ale na spotkaniach drużyny analizujemy przeciwnika i powalczymy w Seattle o dobry wynik. Fajnie byłoby wejść w sezon z pozytywnym wynikiem na koncie.

Co może być osiągalne jeśli zagracie na zero z tyłu. Szkoleniowcy FC Cincinnati liczą, że w tym pomoże im doświadczony "Titi". Kto jeszcze ma ciągnąć drużynę w tym sezonie?

PT: Jest kilku graczy z ciekawą przeszłością. Kendall Waston to reprezentant Kostaryki. Jest Szwajcar Leonardo Bertone, który pięć lat spędził w Young Boys Berno. Jest pięciokrotny reprezentant Belgii Ronald Lamah. Ja również sporo rozmawiam z trenerami na temat zajęć treningowych i przygotowań do meczów. Taki kontakt jest bardzo ważny i wiemy, że każdy z nas musi pokazać leadership i wziąć odpowiedzialność za drużynę.

Leadership, czyli z angielskim już jest ok?

PT: Tak, dogaduję się nieźle. A będzie jeszcze lepiej.

W Polsce MLS traktowana jest nieco z przymrużeniem oka. Co o tej lidze może powiedzieć gracz, który ponad dekadę występował w Holandii, Niemczech i Hiszpanii?

PT: Z pewnością nie zgodzę się ze stwierdzeniem, że jest to egzotyczna liga. Jej cechą jest młodość - bo przecież zaczniemy niedługo 24. sezon - i dynamika rozwoju. Organizacyjnie jest tu świetnie - przeloty, wyjazdy na mecze, zgrupowania. Sportowo też z roku na rok staje się coraz silniejsza i atrakcyjniejsza. Więcej będę mógł powiedzieć po pierwszych kilku spotkaniach. Teraz sam jestem ciekaw jak zareaguję na zmiany klimatyczne, na długie podróże samolotami, na długi sezon bez przerwy.

Który z pozostałych dwóch Polaków - Przemek Frankowski czy Kacper Przybyłko - w MLS jest w stanie szybciej strzelić Panu gola?

PT: Nie wiem w której kolejce przyjdzie nam zagrać przeciw sobie, ale oby... żadnemu się ta sztuka nie udała. Życzę im zdrowia, dużo radości i fajnych doświadczeń, ale takie rzeczy niech rozstrzygnie boisko. Ale oczywiście cieszę się, że w tej lidze nie będę osamotniony.

Na koniec proszę powiedzieć ile meczów z czystym kontem i ile zatrzymanych rzutów karnych - niczym w spotkaniu z Grecją podczas finałów ME w Warszawie - w 2019 będzie miał Przemysław Titi Tytoń?

PT: Nie wiem, naprawdę nie bawię się w statystyki. Poczekajmy aż się sezon zacznie, bo dla mnie to wszystko będzie nowością. Najpierw chcę zobaczyć jak to wszystko wygląda od kuchni. I chciałbym sobie życzyć, aby to był dobry sezon dla FC Cincinnati.

Rozmawiał w Nowym Jorku: Tomasz Moczerniuk

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.