SPORT, WYWIADY, POLONIA

MLS: Dublet BWP, remis NYC FC

Alex Muyl chwilowo uciszył krytyków (bramka i asysta w meczu z Minnesotą). Foto: Danny Blanik
W okrojonej - ze względu na termin FIFA - 4. kolejce MLS zanotowano cztery remisy, a dwa spotkania zakończyły się wygranymi gospodarzy. Świetnie spisali się NY Red Bulls, którzy odprawili z kwitkiem Minnesotę United oraz Columbus Crew, którzy odnieśli trzecie zwycięstwo w roku. Pierwsze punkty stracili NYC FC, którzy po zaciętym spotkaniu zremisowali w Bostonie z New England Revs 2:2. 

Dopiero w 4. kolejce ktoś zdołał urwać punkty liderowi MLS East NYC FC. Niebiescy wybrali się na mecz do Bostonu, gdzie ich rywale - New England Revolution - nie zwykli tanio sprzedawać skóry. I tym razem było podobnie, bo gospodarze dwukrotnie wychodzili na prowadzenie po strzałach Diego Fagundeza i Juana Agudelo, ale The Club dwa razy celnie odpowiadał. Autorem obu trafień dla gości był Ismael Tajouri-Shradi, który pod nieobecność kontuzjowanego Davida Villi wyrasta na pierwszoplanowego strzelca zespołu z Bronxu. Urodzony w Szwajcarii 24-latek ma już na koncie trzy gole w tym sezonie.

Szansę na doszusowanie do lidera wykorzystali gracze Columbus Crew, którzy już do przerwy prowadzili z DC United 3:1. Pierwszego gola strzelił niespełna 20-letni Argentyńczyk Milton Valenzuela w 20.min. Dziesięć minut później odpowiedział jego cztery lata starszy rodak Yamil Asad, ale końcówka pierwszej części zdecydowanie należała do gospodarzy. Dwie bramki w odstępie dwóch minut zdobyli Ricardo Clark i Pedro Santos, dzięki czemu Crew zrównali się w tabeli punktami i bramkami z NYC FC.

Tym razem bramkarz Minnesota United obronił strzał BWP.
Foto: Danny Blanik (PT Sport)
Na trzecią lokatę wskoczyli Red Bulls, którzy bez problemu poradzili sobie na Red Bull Arena z Minnesotą United 3:0. Prowadzenie dla Byków uzyskał krytykowany ostatnio Alex Muyl w 15.min. Kolejne dwa gole były autorstwa Bradley Wright-Phillipsa, który w swojej karierze dla Byków zdobył już 89 bramek w sezonie zasadniczym MLS. Oba trafienia były przedniej urody, a dzięki dubletowi BWP został wybrany graczem kolejki.

Na Zachodzie - również na wskutek pauzy LA FC - na fotel lidera wskoczył Sporting Kansas City. Podopieczni Petera Vermesa po raz kolejny pokazali charakter i drugi raz w sezonie odrobili stratę w meczu na wyjeździe. Kilka tygodni temu w Chicago przegrywali 2:3, ale wygrali 4:3. Tym razem w Colorado już po 8.min było 2:0 dla gospodarzy, ale czwarty gol w sezonie reprezentanta Chile Felipe Gutierreza oraz trafienie jego rodaka Diego Rubio w doliczonym czasie gry sprawiły, że Sporting wywalczył swój siódmy punkt w sezonie.

Tyle samo oczek, ale gorszy stosunek bramek, mają Vancouver Whitecaps, którzy mocno rozczarowali swoich fanów, bo tylko zremisowali z osłabionymi (bez pauzującego za czerwień Ashley Cole'a, kontuzjowanych braci dos Santos, Alessandriniego, Ciani, Joao Pedro, Pontiusa, Kitchena oraz powołanych na kadrę Oli Kamary i Emrah Klimenty) LA Galaxy 0:0. Goście przyjechali do Kanady z kadrą liczącą zaledwie 17. graczy, a w gronie tym znalazło się aż trzech bramkarzy! Nic więc dziwnego, że Sigi Schmid ustawił swój zespół defensywnie i zdobycie punktu na wypełnionym do połowy BC Place było dla nich szczytem marzeń. Ciekawe czy sytuacja kadrowa w Galaxy poprawi się do soboty, bo przecież wówczas na StubHub Center przyjadą LA FC i dojdzie do wielce oczekiwanego pierwszego w historii spotkania derbowego miasta Los Angeles. 

W ostatnim meczu kolejki FC Dallas również nie potrafili wykorzystać osłabienia rywali i tylko zremisowali z Portland Timbers 1:1. Na trzecią w sezonie bramkę Rolanda Lamah odpowiedział Sebastian Blanco, ale w 75.min czerwoną kartkę (za próbę strzelenia gola ręką) obejrzał gracz gości Lawrence Olum. Mimo przewagi gospodarzom nie udało się przechylić szali zwycięstwa na swoją korzyść i Gio Savarese mógł cieszyć się ze zdobycia pierwszego punktu w MLS.

W nadchodzącej świątecznej kolejce - oprócz wspomnianych wcześniej derby LA - odbędzie się kilka ciekawych spotkań. Na pierwsze zwycięstwo - ten mecz odbędzie się w Wielki Piątek - wciąż czekają kibice Toronto FC, którzy podejmą Real Salt Lake. To samo tyczy się Sounders, którzy zmierzą się z Montrealem Impact oraz Fire, którzy w Chicago zagrają z Timbers. Byki pojadą do Orlando, gdzie gra obecnie ich były kapitan Sasha Kljestan. Polski arbiter Robert Sibiga będzie rozjemcą mezu w Colorado, gdzie Rapids będą szukać okazji do zdobycia kolejnych punktów w walce z Philly Union.

Wyniki:
New England - NYC FC 2:2 (Fagundez 11' Agudelo 63' - Tajouri-Shradi 51' 75')
FC Dallas - Portland Timbers 1:1 (Lamah 37' - Blanco 47', czerwona: Olum 75')
Columbus Crew - DC United 3:1 (Valenzuela 20' Clark 40' Santos 42' - Asad 30')
Colorado Rapids - Sporting Kansas City 2:2 (Badji 5' Mason 8' - Gutierrez 57' Rubio 90')
Red Bulls - Minnesota United 3:0 (Muyl 15' Bradley Wright-Phillips 42' 78')
Vancouver Whitecaps - LA Galaxy 0:0

Tabela:
East:
1. NYC FC 4 10 8:3
1(2). Columbus 4 10 3:3
3(5). NY Red Bulls 3 6 7:1
4(3). Atlanta 3 6 7:6
5(4). Philly Union 2 4 2:0
6(7). New England Rev 3 4 4:5
7(6). Montreal Impact 3 3 4:5
8. DC United 4 2 5:9
9. Orlando City 3 1 2:5
10. Chicago Fire 2 0 4:6
11. Toronto FC 2 0 0:3

West:
1(3). Sporting 4 7 9:9
2(4). Vancouver 4 7 5:6
3(1). LA FC 2 6 6:1
4(2). Minnesota United 4 6 6:8
5(6). FC Dallas 3 5 5:2
6(5). Houston 3 4 7:4
7(9). LA Galaxy 3 4 3:3
8(7). Real Salt Lake 3 4 3:6
9(8). San Jose 2 3 5:5
10. Colorado 2 1 3:4
11(12). Portland 3 1 2:7
12(11). Seattle 2 0 0:4

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.