SPORT, WYWIADY, POLONIA

Kownacki znowu zwycięski na Brooklynie

Kiladze na deskach! - foto: Józef Dewera, PT Sport
Siedemnaste zawodowe zwycięstwo odniósł w nocy z soboty na niedzielę polski pięściarz zawodowy wagi ciężkiej Adam Kownacki. Polak pokonał przez nokaut w szóstej rundzie Gruzina Iago Kiladze i w opinii fachowców zaprezentował się bardzo dobrze. "On może sporo namieszać w wadze ciężkiej." - takiego zdania jest m.in. znany amerykański komentator sportowy Al Bernstein.

Walka Kownackiego z Gruzinem Iago Kiladze odbyła się w sobotni wieczór w położonej na Brooklynie hali Barclay’s Center. Dla naszego pięściarza był to już szósty występ w tej hali, która jest dla niego bardzo szczęśliwa, bo odniósł w niej komplet zwycięstw – w tym cztery przed czasem. „Czuję się tutaj jak w domu. Lubię tu walczyć, lubię atmosferę którą stwarzają polscy kibice.” – wyznał Kownacki.

Fanów w czerwonych koszulkach z napisem „Kownacki” było sporo. Zresztą w takiej samej koszulce pojawił się w ringu Keith Trimble – trener i opiekun Polaka. Przedstawiciele Polonii głośno i żywiołowo dopingowali Adama od pierwszego gongu. Z drugiej strony wsparciem dla Kiladze była jedna gruzińska flaga, która powiewała w jednym z dolnych sektorów. „Dziękuję bardzo kibicom, którzy wspierali mnie dziś z trybun i przed ekranami komputerów lub telewizorów. To dla nich wygrywam i dla nich chcę zawsze pokazać efektowny boks.” – stwierdził po już po walce Babyface.

Uskrzydlony dopingiem Kownacki rozpoczął z animuszem starając się zepchnąć Kiladze do defensywy. Ten jednak w jednym z kontrataków wyprowadził celny, mocny cios, który sprawił, że z nosa Polaka popłynęła strużka krwi. „Tyle razy mówiłem mu, żeby po zadanych kombinacjach uciekał z głową, nie stał w miejscu, bo to sprawia, że staje się łatwym celem. Cóż, być może złamany nos będzie dla niego wystarczającą nauczką.” – śmiał się w szatni zadowolony ze swojego podopiecznego Trimble.

Widok swojej krwi ostudził nieco zapał Kownackiego, który przez pierwsze dwie rundy nie potrafił poradzić sobie z ruchliwym przeciwnikiem. Kiladze umiejętnie schodził z linii ataku i nie dał się zepchnąć do narożnika. Na szarże Kownackiego odpowiadał kombinacjami, które trafiały do celu głównie dzięki długiemu zasięgowi ramion. „Trochę sobie skomplikowałem sprawę na początku. Ale to kolejne doświadczenie, kolejna lekcja, która zaprocentuje w przyszłości.” – podsumował dwie pierwsze rundy polski pięściarz.

W kolejnych rundach Kiladze kontynuował taktykę schodzenia z drogi Polakowi, a Kownacki konsekwentnie parł do przodu szukając luki w gardzie Kiladze. W początkowej fazie 4. rundy wreszcie ją znalazł. Po ciosie Polaka Kiladze upadł na deski, ale za chwilę powstał. Do końca rundy klinczował próbując zyskać na czasie i szukał okazji do złapania oddechu. „Kiladze niczym nas nie zaskoczył. Schodził w prawo, stawał, szukał okazji do zadania ciosu prawą ręką i znowu wędrował w prawo. Szczerze powiedziawszy myślałem, że będzie szybszy i lepszy kondycyjnie. Ale wchodząc do ringu z Adamem nie wszyscy są gotowi na nieustanne natarcie i grad ciosów.” – komplementował swojego zawodnika Trimble.

Kiladze z każdą minutą wyraźnie tracił siły i w szóstej rundzie Polak zwietrzył szansę. Ruszył z kombinacją na korpus a przy klinczu poczęstował Gruzina dwoma ciosami w podbródek. Potem jeszcze poprawił prawym sierpowym i Kiladze znowu zapoznał się z deskami. Tym razem sędzia nie pozwolił na kontynuację i na mniej niż minutę przed końcem rundy obwieścił Polaka zwycięzcą. „Kownacki pokazał się z bardzo dobrej strony! Ma cios, ma wsparcie kibiców. Jest przed 30-stką, a to najlepszy dla boksera wiek. Może sporo namieszać w wadze ciężkiej! Jeśli popracuje nad obroną i przygotowaniem fizycznym to za 4-5 walk powinien dostać szansę starcia o pas.” – tak podsumował kolejne zwycięstwo Polaka znany amerykański komentator i ekspert bokserski Al Bernstein.

Po ogłoszonym werdykcie zebrani w hali Polacy chóralnie odśpiewali Kownackiemu Mazurka Dąbrowskiego oraz wykrzyknęli w jego stronę „Dziękujemy”. On też triumfalnie pomachał rękawicą w ich stronę, ale zaraz potem udał się do szpitala, aby lekarze mogli zaopiekować się jego nosem. „Pewnie będzie też trzeba założyć szwy na brew, którą rozbił mu Kiladze przypadkowym uderzeniem głową. Bolą go też trochę żebra, ale ogólnie ma się dobrze i jest bardzo z siebie zadowolony. Podobnie jak i ja, bo to zwycięstwo powinno dać mu awans do pierwszej dziesiątki WBC.” – zakończył trener Kownackiego.

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.