SPORT, WYWIADY, POLONIA

Boks: Szpilka pokonany, efektowny triumf Kownackiego!

Zapowiadał, że obroni swój dom i tak też zrobił! Pochodzący spod Łomży, ale mieszkający na Brooklynie Adam Kownacki pokonał w polskiej bitwie na Long Island Artura Szpilkę. Dominacja Babyface była niepodważalna, a wszystko skończyło się już w czwartej rundzie.

Szumnie zapowiadana nad Wisłą walka pomiędzy Szpilką a Kownackim odbyła się w pięknie odnowionej hali Nassau Coliseum na Long Island. Niezbyt korzystny dojazd z okolicznych stanów (New Jersey, Connecticut) czy nawet "polskiego" Greenpointu oraz transmisja w otwartej telewizji sprawiła, że w arenie było zaledwie 6 tysięcy fanów boku. Spora większość z nich miała na sobie biało-czerwone barwy, a w szczególności w oczy rzucali się Polacy w czerwonych koszulkach z białym orłem i napisem Baby Face.

Tuż przed wyjściem obu gladiatorów na ring z głośników popłynęły brzmienia "Bałkanicy". Pierwszy pojawił się w nim Kownacki, który szedł bez ringowej piosenki, bez specjalnego pompowania. Potem poszło "Urodziłem się w Polsce" i w niebieskim narożniku pojawił się zamaskowany Szpilka. Na taki obrazek trybuny zareagowały gwizdami i okrzykami "Adam! Adam!"


Miało się dziać i się działo. Kownacki ruszył do natarcia jak zapowiedział i umiejętnie spychał Szpilkę do defensywy. Ten próbował się odgryzać, ale większość z jego lewych sierpowych trafiała w próżnię. "Wygrałem tę walkę już w pierwszej rundzie." - komentował na gorąco Kownacki - "Trafiałem go często, a on nie miał na mnie pomysłu. Już wtedy wiedziałem, że wszystko ułoży się po mojej myśli."

Pomiędzy rundami organizatorzy puścili z głośników... Mazurka Dąbrowskiego. Jego przyspieszona, nieco dyskotekowa wersja lekko zaskoczyła zgromadzonych w Coliseum Polaków, którzy do chóralnego śpiewania dołączyli się dopiero przy refrenie. Chwilę po jego zakończeniu ponownie wzmógł się doping dla Babyface. "Słyszałem ten doping, bardzo mnie on niósł." - mówił wzruszony Kownacki - "To są kibice, którzy są ze mną od pierwszego dnia, na dobre i na złe. Bardzo im za to dziękuję!"

W kolejnych dwóch rundach błękitne rękawice szukającego "złotego strzału" Szpilki kilkakrotnie dotarły do celu i na lewym łuku brwiowym Kownackiego pojawił się krwiak. Ten jednak nie odpuszczał i pod koniec trzeciego starcia znów przyparł Szpilkę do lin i zadał mu wściekłą kombinację, która o mało nie zakończyła pojedynku. Od nokautu Szpilkę uratował w tym momencie gong. "Adamowi bardzo pomogły celne ciosy na korpus." - przyznał trener Kownackiego Keith Trimble - "Szpilka próbował kozakować i rozkładał wymownie ręce, ale z każde kolejne uderzenie dawało Adamowi przewagę."

Kownacki poczuł krew i w czwartej rundzie zrobił to, co zapowiadał: posłał Szpilkę na deski. Od początku konsekwentnie atakował seriami, które robiły coraz więcej szkód. Wreszcie po jednej z nich zatrzęsła sie szczęka Szpilki i sędzia ringowy przerwał pojedynek. "Zapowiadałem, że obronię mój dom i tak zrobiłem!" - cieszył się Kownacki - "Zwycięstwo dedykuję żonie, rodzinie i bliskim. No i mojej drużynie, która jest najlepsza na świecie."


Nie tylko Babyface, ale i cały team Kownackiego był w siódmym niebie. Chwilę po werdykcie Trimble chwycił twarz Kownackiego w swoje dłonie w niemalże ojcowskim uścisku. "Powiedziałem mu, że jestem z niego dumny i że udowodniliśmy niedowiarkom!" - wyznał - "I trochę go ochrzaniłem, bo czasem za nisko trzymał gardę!" - dodał ze śmiechem właściciel Bellmore Kickboxing, który urodził się 10 minut od Coliseum.

W najbliższych planach Kownacki ma odpoczynek i... kolejną walkę. "Chciałbym pokazać się w ringu raz jeszcze w 2017." - powiedział - "Czy to nastąpi w Polsce? Bardzo chciałbym, żeby tak było, ale wszystko będzie dogadywane na poziomie managerskim."

Kilkadziesiąt minut po walce wyraźnie zdruzgotany Szpilka stał już w swojej szatni ze spakowaną walizką. "Gratuluje Adamowi, niech się wspina dalej." - powiedział - "Nie czułem się sobą w ringu. Nie wiem co dalej ze mną będzie."

Właśnie, co dalej ze Szpilką? Przed walką trener Ronnie Shields mówił, że jeśli jego podopieczny przegra to czas kończyć karierę. "Nie sądzę, żeby tak się stało." - mówi Kownacki - "Szpilka zawsze będzie Szpilką. To dobry, groźny bokser, na pewno powróci do ringu w wysokiej formie. Czy zgodziłbym się na rewanż? Czemu nie, ale rezultat znów będzie taki sam." - zakończył uśmiechnięty Polak.

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.