SPORT, WYWIADY, POLONIA

MLS: Pogrom w Portland, Teksas rządzi, Atlanta nie sprostała Red Bulls

Valeri (z lewej) chwyta się za głowę, bo przed chwilą do siatki trafił Christian Superman Ramirez (z prawej).
Ale ostatni śmiał się Argentyńczyk, który dzięki ustrzelonemu dubletowi został mianowany Graczem Kolejki. Foto: MLS
Ruszyła MLS! Sporo zaciętych meczów, nowy stadion w Orlando, pogrom w Portland, porażka mistrza w Houston i ponad 55 tys widzów w Atlancie - to wszystko działo się tylko w pierwszej kolejce! Red Bulls - 2:1 w Atlancie - spisali się lepiej z nowojorskich ekip, Chicago zagrało na remis, a Robert Sibiga gwizdał w Waszyngtonie.

W pierwszym spotkaniu 22. sezonu MLS mistrz sprzed dwóch lat podejmował beniaminka Minnesotę United. Gospodarze nie mieli żadnych problemów z pokonaniem ekipy Adriana Heatha. Prowadzenie dla Timbers uzyskał po nieco szczęśliwym uderzeniu głową Lawrence Olum w 14.min. Tuż po przerwie kolejną celną główką popisał się Diego Valeri i było 2:0. W 79.min goście zdobyli swoją pierwszą bramkę w historii MLS, a jej autorem był wprowadzony na boisko chwilę wcześniej Christian Ramirez. Portland, których jak zwykle dopingował komplet (ponad 21 tys) widzów, niemal natychmiast odpowiedzieli drugim trafieniem Valeriego, a w doliczonym czasie gry Fanendo Adi zdążył jeszcze ustrzelić dublet. Chłopcy Caleba Portera po raz pierwszy w historii swoich występów w MLS zdobyli pięć goli u siebie, a porażka czterema golami była najwyższym rozmiarem, jaki przytrafił się któremukolwiek z dotychczasowych beniaminków.

W sobotnich spotkaniach najciekawiej było w Los Angeles i Houston. Na StubHub Center w Carson Galaxy podejmowali FC Dallas w starciu ekip uważanych za jednych z głównych faworytów do zdobycia mistrzostwa. Padły w nim trzy gole - wszystkie w drugiej odsłonie. Najpierw w 47.min Maxi Urruti popisał się plasowanym strzałem spoza pola karnego, potem z karnego wyrównał Gio dos Santos (53.min), a zwycięskiego gola dla gości uzyskał Kellyn Acosta w 69.min. Teksańczycy zepsuli więc debiut na ławce szkoleniowej Curta Onalfo oraz Romaina Alessandriniego (ex-Marsylia) i 23-letniego Portugalczyka Joao Pedro w barwach Galaxy.

Równie dobrze spisała się druga ekipa z Teksasu, która podejmowała w Houston mistrza MLS Seattle Sounders. Dynamo już do przerwy prowadzili 2:0 po golach Cubo Torresa (uderzenie z rzutu wolnego) i Romela Quioto (piękny rogal zza linii pola karnego). Rozmiary porażki zmniejszył w 58.min powracający do składu Sounders Clint Dempsey, ale na więcej obrońców tytułu nie było stać i doznali oni niespodziewanej porażki 1:2. Należy bowiem pamiętać, że w 2016 Houston było czerwoną latarnią Konferencji Zachodniej.

Minimalne zwycięstwa odniosły także ekipy San Jose Earthquakes (1:0 z Montrealem po pięknym trafieniu Anibala Godoy'a) oraz Colorado Rapids (1:0 z New England Revs po bramce Dominique Badji'ego). Taki sam wynik padł w meczu Orlando City SC - NYC FC. Zwycięską bramkę strzelił nie kto inny jak Cyle Larin w 15.min i był to historyczny, pierwszy gol na nowiuteńkim Orlando City Stadium, gdzie zasiadł nadkomplet 25527 widzów. Szkoleniowiec gospodarzy, który jeszcze niedawno trenował NYC FC miał więc powody do radości, ale sielankę zmącił jemu fakt odniesienia kontuzji Kaki, który będzie pauzować przez 6 tygodni.

Druga nowojorska drużyna też grała z dala od domu i też - do 76.min - przegrywała 0:1. Wydawało się, że ich przeciwnik - beniaminek Atlanta United FC, którego grę pod wodzą Taty Martineza oklaskiwał ponad 55-tys. tłum - odniesie pierwszy sukces w MLS, ale zmiany dokonane przez Jesse Marscha (Derrick Etienne za Seana Davisa i Mike Grella za Alexa Muyla) sprawiły, że najpierw do siatki trafił Daniel Royer a potem samobójczego gola zaliczył Anton Walkes. Czary goryczy dopełnił idiotyczny faul Carlosa Carmony, który zasłużenie został za niego odesłany do szatni. Byki - po słabym dwumeczu z Vancouver w CCL - mogą odetchnąć z ulgą, bo pokazali, że bez Daxa McCarty też można wygrywać.

W ostatnich czterech meczach nie zapadły rozstrzygnięcia. W Columbus Crew podejmowali Chicago Fire, gdzie na bramkę Ethana Finlay'a z 17.min odpowiedział w 73.min David Accam. W zespole gości zadebiutował Nemanja Nikolic. Były piłkarz Legii Warszawa był aktywny i oddał cztery niecelne strzały na bramkę. W Salt Lake Real zremisował 0:0 z Toronto, choć goście w 30.min zmarnowali rzut karny, którego autorem był Giovinco. Bramki nie padły także w Waszyngtonie, gdzie United podejmowali Sporting Kansas City. Tam też karnego zmarnował Marcelo, a spotkanie gwizdał Robert Sibiga. W meczu zamykającym kolejkę Vancouver podzielili się punktami z Philadelphią Union. Tu także nieco ponad 19. tys kibiców zgromadzonych na BC Place nie zobaczyło goli. Obrońca gospodarzy z polskimi korzeniami Jakob Nerwinski nie doczekał się ligowego debiutu. Następna okazja nadarzy się w najbliższą sobotę w San Jose.

Pierwsza kolejka MLS:
Portland Timbers - Minnesota United 5:1 (Olum 14' Valeri 47' 82'k Adi 90' 90' - Ramirez 79')
Columbus Crew - Chicago Fire 1:1 (Finlay 17' - Accam 73')
LA Galaxy - FC Dallas 1:2 (dos Santos 53'k - Urruti 47' Acosta 69')
Real Salt Lake - Toronto FC 0:0
Colorado Rapids - New England Revs 1:0 (Badji 52')
DC United - Sporting Kansas City 0:0
Houston Dynamo - Seattle Sounders 2:1 (Torres 20' Quioto 43' - Dempsey 58')
San Jose Earthquakes - Montreal Impact 1:0 (Godoy 17', czerwona: Hassoun Camara)
Orlando City - NYC FC 1:0 (Larin 15')
Atlanta United - Red Bulls New York 1:2 (Asad 25' - Royer 76' Walkes 83'sam, czerwona: Carmona)
Vancouver Whitecaps - Philadelphia Union 0:0

Wschód:
1. Red Bulls 1 3 2:1
2. Orlando City 1 3 1:0
3. Columbus Crew 1 1 1:1
4. Chicago Fire 1 1 1:1
5. Toronto FC 1 1 0:0
6. DC United 1 1 0:0
7. Philadelphia 1 1 0:0
8. Atlanta United 1 0 1:2
9. Montreal Impact 1 0 0:1
10. NYC FC 1 0 0:1
11. New England Rev 1 0 0:1

Zachód:
1. Portland 1 3 5:1
2. FC Dallas 1 3 2:1
3. Houston 1 3 2:1
4. San Jose 1 3 1:0
5. Colorado 1 3 1:0
6. Real Salt Lake 1 1 0:0
7. Sporting 1 1 0:0
8. Vancouver 1 1 0:0
9. Sounders 1 0 1:2
10. LA Galaxy 1 0 1:2
11. Minnesota 1 0 1:5

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.