SPORT, WYWIADY, POLONIA

MLS: Rzeź na Yankee Stadium, kadra USA bez Miazgi

W czwartych, piłkarskich derbach Nowego Jorku Red Bulls rozgromili NYC FC aż 7:0. To niecodziennych rozmiarów zwycięstwo mogło być jeszcze wyższe, bo gościom wychodziło dosłownie wszystko, a gospodarze zagrali jak kompletni amatorzy. Świetną passę kontynuują gracze Colorado Rapids, którzy ograli w Seattle Sounders 1:0. Drugie zwycięstwo w sezonie odnieśli Fire, którzy w najskromniejszych rozmiarach pokonali w Chicago Houston Dynamo. Znów słabo na własnym obiekcie spisali się piłkarze Toronto FC, którzy tylko zremisowali z Columbus Crew 0:0.

Touchdown Red Bulls!

Do sobotnich, czwartych w historii piłkarskich derbów w Nowym Jorku obie drużyny przystępowały w odmiennych nastrojach. NYC FC mieli nadzieję na kontynuację passy 5 meczów bez porażki oraz obronienia pozycji lidera MLS East. Natomiast dla Red Bulls, którzy wygrali tylko jeden z 6. wyjazdowych meczów w tym sezonie, wydawało się, że remis będzie szczytem marzeń. Jednak w tym spotkaniu liczyła się tylko jedna drużyna, która dosłownie rozjechała swojego przeciwnika. Już w 3.min prowadzenie dla gości uzyskał ich kapitan Dax McCarty strzałem głową po rzucie rożnym wykonywanym przez Sashę Kljestana. Potem jeszcze kilkakrotnie zakotłowało się pod bramką Josha Saundersa, ale kolejne bramki padły dopiero w końcówce pierwszej części. Między 42-45.min dwukrotnie na listę strzelców wpisał się Bradley Wright-Phillips, który najpierw trafił głową pod pachą Saundersa po świetnej akcji Mike'a Grelli, a potem strzelił gola przewrotką.

Po zmianie stron nadal trwała dominacja Byków, którzy dołożyli 4. gola w 51.min. Jego autorem był ponownie McCarty, który znów wykorzystał dokładne dośrodkowanie Kljestana. W 56.min było 5:0 po tym jak BWP wyłożył piłkę Alexowi Muylowi, a ten urodzony na Manhattanie 20-latek precyzyjnym strzałem w długi róg zdobył swoją pierwszą bramkę w MLS. Dwa ostatnie gole znów padły w końcówce i znów po stałych fragmentach gry. W 83.min Gonzalo Veron głową wpakował piłkę do bramki NYC FC po centrze Felipe z rzutu wolnego, a w 89.min dośrodkowanie Brazylijczyka na gola zamienił Gideon Baah.Tym samym po raz pierwszy w historii MLS trzech rezerwowych - Muyl, Veron i Baah - wpisało się na listę strzelców w jednym meczu.

Wynik mógł być jeszcze wyższy, ale kilku świetnych okazji nie wykorzystał m.in. Lloyd Sam. Obrona gospodarzy zagrała katastrofalnie, z przodu też nie było lepiej. W pierwszej części szarpał David Villa, ale w drugiej były gracz Barcelony zgasł kompletnie. Andrea Pirlo człapał po boisku i został zmieniony przez Franka Lamparda, który nie dość, że nie potrafił odmienić losów pojedynku to jeszcze otrzymał solidną porcję gwizdów na przywitanie od fanów NYC FC.

Ostatecznie RBNY odnieśli najwyższe zwycięstwo w historii swojego klubu oraz wyrównali rekord ligi biorąc pod uwagę przewagę bramek. Wcześniej w Dallas Burn ulegli LA Galaxy 1:8, a w Kansas Wizards przegrali z Chicago 0:7. Co ciekawe we wszystkich tych trzech pojedynkach stroną zwycięską byli goście.

Byki osiągnęły swój rekordowy rezultat w bezapelacyjny sposób. To była zabawa w kotka i myszkę. Podczas meczu kibice Red Bulls po każdym golu szyderczo śpiewali "Who's your daddy" - nawiązując do słów Pedro Martineza, miotacza Boston Red Sox, który w ten sposób podgrzewał baseballową atmosferę w rywalizacji z New York Yankees, którzy są przecież współwłaścicielami The Club. Kiedy zegar pokazał 90.min z ponad 37 tys widzów na trybunach została garstka. Po spotkaniu Patrick Vieira, Lampard i Villa próbowali zachować twarz mówiąc, że "lepiej przegrać raz 0:7 niż siedem razy po 0:1", ale wynik ten obnażył ogromne braki w ekipie z Bronxu. Tej drużynie brakuje także stadionu z prawdziwego zdarzenia, bo na malutkim baseballowym obiekcie piłka odbija się na wszystkie możliwe kierunki, a  Villa nie ma pola do popisu. Ale nie wszyscy kibice byli załamani porażką, bo wychodząc ze stadionu można było usłyszeć kilku fanów w niebieskich koszulkach śpiewających: "Nic się nie stało! Hej City, nic się nie stało!"

#RivalryWeek jak zwykle pasjonujący

Oprócz nowojorskich derbów w miniony weekend oglądaliśmy także kilka innych ciekawych spotkań, w których uczestniczące w nich ekipy miały ze sobą na pieńku. Najmniej emocji przyniosło starcie na BMO Field, gdzie w obecności 26.5 tys. kibiców Toronto FC bezbramkowo zremisowali z Columbus Crew. Jedyną dobrą wieścią dla miejscowych, którzy w czterech kolejnych meczach u siebie wywalczyli tylko 5 punktów, jest fakt, że Sebastian Giovinco nie znalazł się w szerokiej kadrze Włoch na Euro 2016 (ten sam los spotkał Pirlo z NYC FC). Na ławce gospodarzy cały mecz spędził Damien Perquis.

Wynik nierozstrzygnięty również zanotowano w Los Angeles, gdzie w California Clasico LA i San Jose znów było gorąco, ale ostatecznie obie ekipy strzeliły tylko po jednej bramce. Tam także - prócz emocji boiskowych - spekulowano na temat powołań do kadr narodowych. W szerokim teamie Irlandii na Euro znalazł się bowiem 36-letni Robbie Keane, ale miejsca w reprezentacji Meksyku na Copa America zabrakło dla będącego w świetnej formie Gio dos Santosa. Choć oficjalnie dos Santos twierdzi, że to on odmówił szkoleniowcowi el Tri nikt tak to końca nie jest do tego przekonany.

W ostatnich, ubiegłotygodniowych derbach MLS padło aż 6 goli, a Portland Timbers nie dali szans Vancouver Whitecaps. Trzy bramki w tym spotkaniu strzelono z rzutów karnych, a jeden - przedniej urody - z rzutu wolnego. Jego autorem był Darlington Nagbe, który być może już niedługo stanie się centralną postacią reprezentacji USA. Urodzony w Liberii pomocnik zdobył bowiem jedyną bramkę w środowym sparringu Jankesów z Ekwadorem.

Taki sam wynik padł w Bostonie, gdzie Revs, mimo prowadzenia 2:1 ulegli 2:4 FC Dallas. Bohaterem gości był Kanadyjczyk Tesho Akindele, który strzelił dwa gole. Takim samym wyczynem popisał się inny młody gracz kraju Klonowego Liścia Cyle Larin, który dwukrotnie po podaniach Kaki trafił do siatki Montrealu, dzięki czemu Orlando City pokonało Impact 2:1. Drużyna z Florydy rozegrała w tygodniu jeszcze jedno spoktanie remisując na własnym stadionie w środę z Philadelphią Union 2:2. Goście, którzy w zeszły piątek w dramatycznych okolicznościach pokonali DC United 1:0 (zwycięski gol padł w doliczonym czasie gry) powrócili na pierwsze miejsce w tabeli Wschodu. Na ostatnim miejscu tej konferencji są wciąż piłkarze Fire, którzy wreszcie sięgnęli po trzy punkty w starciu z Houston Dynamo.

Na Zachodzie wciąż zachwycają Rapids z Colorado, którzy w sobotę ograli w Seattle Sounders 1:0 i wciąż plasują się na szczycie MLS West. Podopieczni Sigi Schmida zawiedli po raz kolejny (już trzecia porażka na CenturyLink Field) zupełnie jak Sporting Kansas City, który uległ u siebie Realowi Salt Lake 1:3.

Kadra USA bez Morrisa i Miazgi

W miniony weekend ogłoszono także ostateczną kadrę USA na rozpoczynające się w czerwcu Copa America. Niestety nie znalazło się w niej miejsce dla Mateusza Miazgi, który kilka miesięcy temu przeszedł z Red Bulls do Chelsea Londyn i który w niedzielę rozegrał swój drugi mecz w kadrze USA (3:1 z Portoryko). Na obchodzącej setną rocznicę Copa America nie zagra także inny Amerykanin polskiego pochodzenia Eric Lichaj, który gra obecnie w Nottingham Forrest i który także był na orbicie zainteresowań. W grupie 23. piłkarzy znaleźli się natomiast dwaj inni piłkarze, w których żyłach płynie polska krew: Chris Wondolowski i Brad Guzan. Ten pierwszy skorzystał na kontuzji Jozy Altidore'a i trafił do kadry rzutem na taśmę kosztem Jordana Morrisa, a Guzana Juergen Klinsmann mianował niedawno pierwszym bramkarzem. Amerykanie, którzy rozgrywki rozpoczną 3 czerwca meczem z Kolumbią mają jeszcze w grupie Kostarykę i Paragwaj.

Wyniki:

Philadelphia Union - DC United 1:0 (Marquez 90')
NYC FC - Red Bulls 0:7 (McCarty 3' 51' Bradley Wright-Phillips 42' 45' Muyl 56' Veron 83' Baah 89')
Chicago Fire - Houston Dynamo 1:0 (Alvarez 3')
Seattle Sounders - Colorado Rapids 0:1 (Sjoberg 43')
New England Rev - FC Dallas 2:4 (Agudelo 23' Nguyen 26'k - Akindele 5'k 90' Harris 36' Castillo 71')
Orlando City SC - Montreal Impact 2:1 (Larin 43' 87' - Piatti 4')
Sporting Kansas City - Real Salt Lake 1:3 (Dwyer 50' - Martinez 32' Davis 45'sam Movsisyan)
Toronto FC - Columbus Crew 0:0
LA Galaxy - San Jose Earthquakes 1:1 (Wynne 83'sam - Alashe 87')
Portland Timbers - Vancouver Whitecaps 4:2 (Valeri 4'k McInerney 29' Asprilla 78'k Nagbe 82' - Manneh 49' Morales 84'k, czerwona: Waston, VW)

Środa:
Orlando City SC - Philadelphia Union 2:2 (Molino 68' Larin 72' - Barnetta 53' Tribbett 75', czerwona: Mateos, OCSC)

Tabela:
Wschód:
1. Philadelphia Union 12 19 17:13
2. NYC FC 13 17 18:24
3. Toronto FC 12 16 14:12
4. New York Red Bulls 13 16 21:20
5. Montreal Impact 12 16 19:18
6. Orlando City SC 12 15 21:19
7. DC United 12 13 13:14
8. New England Revolution 13 13 17:24
9. Columbus Crew 11 11 12:15
10. Chicago Fire 11 10 9:13

Zachód:
1. Colorado Rapids 13 27 16:9
2. FC Dallas 14 26 23:21
3. LA Galaxy 11 20 25:13
4. Real Salt Lake 11 20 17:15
5. Vancouver Whitecaps 14 20 22:24
6. San Jose Earthquakes 12 19 16:15
7. Sporting Kansas City 14 17 14:17
8. Portland Timbers 13 15 21:24
9. Seattle Sounders 11 13 10:13
10. Houston Dynamo 12 11 18:20

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.