SPORT, WYWIADY, POLONIA

MLS: Rekordowa sobota, nieudany debiut Lamparda

David Villa strzelił 13. bramkę w sezonie, ale NYC FC ulegli u siebie Montrealowi 2:3. Foto: Danny Blanik (www.papatomski.com)
Gorące lato piłkarskie w MLS trwa! Kiedy tydzień temu w 9. spotkaniach MLS padło 38 bramek nikt nie przypuszczał, że tydzień później ten strzelecki wyczyn zostanie poprawiony. Tymczasem tylko w samą sobotę bramkarze wyciągali piłkę z siatki aż 39 razy i rekord z 28 maja 2011 został pobity o 9 trafień. Aż 10 goli oglądali kibice w Waszyngtonie, gdzie DC United pokonali Real Salt Lake 6:4. Znów sporo bramek padło na Yankee Stadium, ale nawet debiut Franka Lamparda nie zapobiegł gospodarzom w uratowaniu choćby punktu w spotkaniu z Montrealem Impact. Świetnie spisał się za to Shaun Wright-Phillips, który walnie przyczynił się do wygranej Red Bulls nad Union w Filadelfii.

Rekordowe Waszyngton, Orlando i Seattle

Kibice w Nowym Jorku wreszcie doczekali się debiutu Franka
Lamparda w NYC FC. Foto: Danny Blanik (www.papatomski.com)
Po raz drugi w przeciągu dwóch tygodni piłkarze DC United odnieśli zwycięstwo po odrobieniu dwubramkowej straty. Tydzień temu po zaledwie czterech minutach przegrywali 0:2, aby ostatecznie pokonać Union 3:2. W sobotę Real Salt Lake City strzelił dwie bramki w 21.min, ale fenomenalna druga połowa w wykonaniu stołecznych piłkarzy (wygrali ją 5:2!) sprawiła, że United jako pierwsi w MLS przekroczyli barierę 40 punktów. Wynik 6:4 - najwyższy w historii RFK Field - mógł być jeszcze wyższy, bo obie drużyny oddały aż 39 strzałów a obaj obaj bramkarze interweniowali aż 13 razy.

Rekordowo było także w Orlando, gdzie City SC, którzy tydzień temu przegrali 3:5 w Nowym Jorku tym razem pokonali Columbus Crew 5:2. Dwa gole dla gospodarzy zdobył Cyle Larin, który wyrównał rekord pierwszoroczniaków w liczbi strzelonych goli w sezonie (w 2003 11 goli strzelił Damani Ralph z Chicago Fire). Dwa razy trafił także Aurelien Collin, ale tylko jednej gol wpadł do właściwej bramki. Gospodarze grali już bez Irlandczyka Seana St. Ledgera, z którym klub pożegnał się kilka dni temu z powodu pozaboiskowych wybryków.

Ostatni wyczyn bez precedensu wydarzył się w Seattle, gdzie gospodarze w obecności ponad 53 tys. widzów ulegli Vancouver Whitecaps aż 0:3. Była to czwarta pod rząd porażka Sounders do zera. Tak feralnej passy klub ze stanu Washington nie miał jeszcze nigdy. Podopiecznym Sigi Schmida nie pomógł powrót do składu króla strzelców Gold Cup CONCACAF Clinta Dempsey. Goście, którzy wygrali już 7. wyjazdowy mecz w sezonie, udowodnili, że bramki mogą strzelać też środkowi obrońcy. Dwukrotnie (w tym raz piętą!) do siatki Seattle trafił urodzony w Ghanie były reprezentant Norwegii i kolega z klubu Euzebiusza Smolarka w katarskim Al-Khor Pa Modou Kah. Wygrana Whitecaps mogła być jeszcze bardziej okazała, ale Nicolas Mezquida i Jordan Harvey strzelili w słupek i poprzeczkę.

Trzy razy 3:1

Aż trzy sobotnie spotkania zakończyły się wynikiem 3:1. W Bostonie New England Revolution pokonali Toronto FC, a dwa gole zdobył Charlie Davies. Grający bez Michaela Bradley'a goście przegrali, bo popełnili w tym spotkaniu mnóstwo błędów. W wyniku jednego z nich z boiska wyleciał Jozy Altidore (kopnął bez piłki Jose Goncalvesa), a Damien Perquis sprokurował rzut karny i zarobił żółtą kartkę za dyskusję z arbitrem. Słabo grał narzekający na urazy Giovinco (odpuścił śródtygodniowy Mecz Gwiazd), którego Jay Heaps zmienił w przerwie. Do składu NE powrócił Jermaine Jones, który od 31 maja przechodził rehabilitację po operacji hernii.

Takim samym wynikiem zakończyło się spotkanie Colorado Rapids - LA Galaxy z tym że to goście zgarnęli całą pulę. Zaczęło się od trafienia Marcelo Sarvasa, który jeszcze rok temu zdobywał mistrzostwo MLS dla gości. Potem już strzelali tylko Sebastian Lletget, Alan Gordon i Robbie Keane (10. gol w sezonie) i LA mogło cieszyć się z pierwszego triumfu na wyjeździe w tym sezonie. Po raz ostatni chłopcy Bruce Areny wygrali z dala od domu 20 sierpnia 2014 w... Colorado.

Z tarczą z Filadelfii wyjechały także nowojorskie Czerwone Byki, w szeregach których udanie zadebiutował pozyskany w środku tygodnia Shaun Wright-Phillips. Anglik wypracował rzut karny i zanotował asystę przy zwycięskim trafieniu - już 9. w sezonie - swojego brata Bradley'a. W Union, którzy odnieśli siódmą porażkę w siedmiu meczach bez francuskiego pomocnika Vincenta Nogueiry w składzie, też zagrał debiutant. 75-krotny reprezentant Szwajcarii Tranquillo Barnetta nie będzie mile wspominał swojego pierwszego meczu w barwach Philadelphii, bo sekundy po wejściu na boisko w 64.min sprokurował rzut karny, który dał gościom prowadzenie.

Debiuty Lamparda i Cubo

Dużo głośniejszym echem odbił się długo oczekiwany debiut Franka Lamparda w NYC FC. Anglik wszedł na boisko na ostatnie 20 minut meczu z Montrealem Impact, ale mimo iż po raz pierwszy w historii po boisku biegała cała Wielka Trójka (David Villa, Andrea Pirlo i Lampard) słabo grający gospodarze ulegli kanadyjczykom 2:3. Lampard nie miał okazji, aby się wykazać, Pirlo w zasadzie dreptał po boisku, a ambicji i woli walki nie można odmówić jedynie Villi, który zdobył w tym spotkaniu 13. bramkę w sezonie. Bohaterem był jednak Ignacio Piatti, który pod nieobecność pozyskanego przez Montreal w ubiegłym tygodniu Didiera Drogby zdobył dwa gole i pomógł odnieść gościom dopiero drugie wyjazdowe zwycięstwo w sezonie. The Club z kolei to najgorsza drużyna na własnym obiekcie, gdzie zanotowała tylko trzy zwycięstwa w 12 meczach.

Również w Kansas City doszło do ciekawego debiutu. W 62.min na boisku w barwach Houston Dynamo pojawił się Erick Cubo Torres - reprezentant Meksyku, który podpisał z drużyną z Teksasu pięcioletni kontrakt. Mecz zakończył się remisem, a gola dla gospodarzy strzelił niezawodny Dom Dwyer (7 bramek) po podaniu niezawodnego Benny Feilhabera (11 asyst).

Fire lepsi od Dallas

W niedzielę w MLS emocji było dużo mniej. Na Avaya Stadium w San Jose nie padł ani jeden gol i Earthquakes podzielili się punktami z Portland Timbers. Bliźsi zwycięstwa byli goście, ale w ostatnim kwadransie Diego Valeri zmarnował rzut karny. Dwie bramki strzelili za to gospodarze w Chicago, gdzie Fire niespodziewanie ograli FC Dallas i sprawii, że trwająca 5 kolejek zwycięska passa teksańczyków dobiegła końca. W nagrodę Fire opuścili ostatnie miejsce w tabeli, które teraz zajmuje Philadelphia Union.

Wyniki:
NYC FC - Montreal Impact 2:3 (Villa 68'k McNamara 85' - Oduro 6' Piatti 32' 84'k)
DC United - Real Salt Lake 6:4 (Rolfe 43' 55'k Kemp 59' Espindola 63' Kitchen 79' DeLeon 85' - Plata 1' Beckerman 21' Maund 62' Mansally 68')
Philadelphia Union - New York Red Bulls 1:3 (Le Toux 73' - Kljestan 65'k Bradley Wright-Phillips 74' Abang 90')
Orlando City SC - Columbus Crew 5:2 (Larin 18' 53' Ceren 38' Collin 77' Higuita 84' - Higuain 5' Collin 90'sam)
New England Revolution - Toronto FC 3:1 (Davies 35' 62' Nguyen 45'k - Osorio 75')
Sporting KC - Houston Dynamo 1:1 (Dwyer 6' - Clark 78')
Colorado Rapids - LA Galaxy 1:3 (Sarvas 12' - Lletget 56' Gordon 69' Keane 90')
Seattle Sounders - Vancouver Whitecaps 0:3 (Kah 6' 49' Pedro Morales 75')
San Jose Earthquakes - Portland Timbers 0:0
Chicago Fire - FC Dallas 2:0 (Accam 4' Maloney 85'k)

Tabela:
Wschód:
1. DC United 24 41 33:26
2(3). NY Red Bulls 20 32 32:24
3(5). New England Revolution 24 31 32:36
4(2). Columbus Crew 23 31 36:38
5(4). Toronto FC 20 28 32:34
6(7). Montreal 19 27 28:28
7(8). Orlando City SC 22 27 31:33
8(6). NYC FC 22 24 31:34
9(10). Chicago 21 22 24:30
10(9). Philadelphia Union 23 22 28:40

Zachód:
1(2). Vancouver Whitecaps 23 39 30:22
2(1). FC Dallas 22 38 32:27
3. LA Galaxy 24 37 39:29
4. Sporting KC 20 34 30:21
5(6). Portland 23 33 24:28
6(5). Seattle 23 32 25:24
7. Real Salt Lake 23 29 27:33
8. Houston Dynamo 22 28 28:27
9. San Jose Earthquakes 21 26 22:27
10. Colorado 21 24 19:22

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.