SPORT, WYWIADY, POLONIA

MLS: Nowy Jork w formie, Galaxy już na czele

Po Davidzie Villi tym razem Mateusz Miazga na deser zjadł Giovinco. Foto: Danny Blanik (www.papatomski.com)
W miniony weekend odbyły się kolejne mecze amerykańskiej piłkarskiej ligi MLS. Świetnie spisały się obie nowojorskie ekipy, które solidarnie wygrały swoje spotkania aplikując przeciwnikom po trzy bramki: Red Bulls zmietli Toronto FC 3:0, a NYC FC ograli DC United 3:1. Na Zachodzie dotychczasowy lider z Vancouver też przegrał, co skwapliwie wykorzystali piłkarze LA Galaxy, którzy wywieźli z Dallas komplet punktów

Solidarny Nowy Jork


Radość NYC FC z dopiero czwartego zwycięstwa na Yankee
Stadium. Foto: NYC FC
Do zakończenia rundy zasadniczej pozostało już tylko dwa miesiące, dlatego drużyny znajdujące się pod "playoffową" kreską nie mogą pozwolić sobie na jakąkolwiek stratę punktów, szczególnie jeśli chodzi o występy na własnym boisku. Spory problem mieli z tym piłkarze NYC FC, którzy przed tą kolejką mieli na koncie tylko trzy wygrane na Yankee Stadium. Gorszy bilans od nowojorczyków w całej lidze pod tym względem ma jedna drużyna: Colorado Rapids.

Szansa na podreperowanie domowego bilansu nadarzyła się w rozegranym we czwartek pierwszym meczu 24. kolejki MLS. Kibice, którzy przyciągnęli na stadion w sile ponad 28 tys. obawiali się tego spotkania, bo rywalem byli najlepsi na Wschodzie DC United. Goście - jak przystało na lidera - nie mieli kłopotów z odpowiednim wejściem w mecz i po kilku okazjach wybronionych przez Josha Saundersa Chris Rolfe przeciął w 36.min niecelne podanie Andrei Pirlo i wyłożył piłkę Alvaro Saborio, który nie zmarnował szansy. Od tej pory United stanęli, a miejscowi rozkręcali się coraz bardziej. Na bramkowe efekty trzeba było jednak czekać aż do 51.min kiedy prawą stroną przedarł się zastępujący w składzie kontuzjowanego Franka Lamparda Kwadwo Poku. Urodzony w Ghanie 23-latek wyłożył piłkę Thomasowi McNamarze, któremu nie pozostało nic innego jak ulokowanie futbolówki w siatce. W 80.min zrehabilitował się Pirlo, który ładnym podaniem obsłużył Davida Villę i Hiszpan, mimo trudnej pozycji, zdołał oddać celny strzał. Dla Villi było to 14. trafienie w 2015, Włoch zaliczył natomiast swoją pierwszą asystę w MLS. Zwycięski gol to znowu sprawka Poku, który dostał podanie od McNamary i bez problemu pokonał Billa Hamida. Golkiper gości uchronił United od wyższej porażki, która sprawiła, że dystans pomiędzy DC i Red Bulls zmniejszył się do pięciu oczek.

Giovinco mógł tylko podziwiać wysoką formę Miazgi.
Foto: Danny Blanik (www.papatomski.com)
Chłopcy z Harrison grali w tej kolejce z Toronto FC, w których szeregach zabrakło Damiena Perquisa. Grały natomiast inne gwiazdy: Giovinco, Benoit Cheyrou oraz Michael Bradley i Jozy Altidore, dla których był to powrót do korzeni - obaj reprezentanci USA rozpoczynali swoje kariery właśnie w klubie z New Jersey.

W Red Bulls, którzy od 24 czerwca przegrali w lidze tylko raz, Jesse Marsch po raz kolejny musiał przestawiać linię obrony. Za kartki pauzował Damien Perinelle, a kontuzje wyeliminowały Ronalda Zubara, Chrisa Duvalla i Kemara Lawrence'a. Całą defensywą kierował więc najmłodszy w gronie Mateusz Miazga, który znajduje się ostatnio w fenomenalnej formie. I tym razem posiadający polski paszport Amerykanin rozegrał bardzo dobry mecz i zupełnie wyeliminował z gry Giovinco i Altidore'a.

Grali za to miejscowi, którzy wbili kanadyjczykom trzy bramki. Ich autorami byli Bradley Wright-Phillips w 27.min, Anthony Wallace w 60.min i w doliczonym czasie gry Gonzalo Veron. Nowy DP Red Bulls otworzył swoje konto bramkowe dobijając strzał BWP. Zwycięstwo gospodarzy mogło być wyższe, ale kilkakrotnie Joe Bendik ratował swój zespół z opresji. Jego vis-a-vis Luis Robles nie miał wiele pracy, ale zanotował już 7. w sezonie mecz bez straty bramki. To sprawiło, że 31-latek ustanowił nowy rekord klubowy w tej kategorii - do tej pory liderem był Tony Meola, który 25 razy schodził z boiska z czystym kontem.

Imponujące Seattle, dramaty w Filadelfii i Kansas City

Najbardziej efektowne zwycięstwo w kolejce odnieśli Sounders z Seattle, którzy rozgromili Orlando City SC aż 4:0. Dwie bramki dla gospodarzy, którzy przerwali passę pięciu kolejnych porażek zdobył wracający po kontuzji Obafemi Martins, a jedną nowy nabytek i reprezentant Paragwaju Nelson Valdez. Sprawę miejscowym ułatwił Tyler Turner, który w 40.min wyleciał z boiska. Goście znajdują się w sporym dołku - od 4 lipca wygrali tylko raz, a w trzech ostatnich meczach na wyjeździe stracili aż 13 bramek (wcześniej 3:5 z NYC FC i 1:4 z Toronto FC).

Również cztery bramki zdobyli gracze Sportingu Kansas City, którzy po fenomenalnym widowisku pokonali Vancouver Whitecaps 4:3. Lider Zachodu do 81.min prowadził 3:1 (m.in. dwa gole strzelił Kekuta Manneh), ale gospodarze nie dali za wygraną. Najpierw do siatki trafił Dom Dwyer, potem dwukrotnie (w 86. i 93.min) Paulo Nagamura i Sporting zachował miano jedynej niepokonanej drużyny na własnym obiekcie.

Tyle szczęścia nie mieli gracze Union, którzy po równie szalonym meczu tylko zremisowali u siebie z Chicago Fire 3:3. W samej końcówce przy stanie 2:2 Filadelfia przypuściła istny szturm na bramkę Seana Johnsona, który jednak bronił jak w transie. W 90.min musiał skapitulować po strzale Sebastiana Le Toux, ale goście grali do końca i po akcji rezerwowych Mike'a Magee i Harrisona Shippa piłkę do siatki skierował Kennedy Igboannanike (był to jego drugi gol w meczu). Remis nie zadowolił żadnej z drużyn, które wciąż okupują dwa ostatnie miejsca w tabeli Wschodu.

Galaxy już pierwsze!

Kłopotów z wygraniem meczu na wyjeździe nie mieli piłkarze LA Galaxy, którzy wywieźli komplet punktów z Teksasu. Przed meczem były powody do obaw, bo kilka tygodni temu kalifornijczycy doznali dotkliwej porażki w Houston 0:3 z Dynamo. Tym razem w meczu z Dallas też przegrywali 0:1, ale dwa gole Robbie Keane'a pomiędzy 51. i 56.min dały im drugą wyjazdową wiktorię w sezonie i fotel lidera. Irlandczyk znajduje się ostatnio w wybornej formie - ma na koncie 11 bramek w ośmiu meczach i jest liderem całej ligi jeśli chodzi o ilość goli strzelonych na 90 minut (0.87) nieznacznie wyprzedzając Martinsa z Seattle.

Komplet punktów z dala od domu zgarnęli także Timbers, którzy wygrali w Salt Lake z Realem 1:0 po bramce Nata Borchersa w 5.min doliczonego czasu gry. W ostatnich dwóch meczach kolejki triumfowali gospodarze. Bramka Clarence'a Goodsona dała San Jose Earthquakes wygraną nad Colorado Rapids, a na Gillette Stadium New England Revolution ograli Houston Dynamo 2:0. Co ciekawe druga bramka w tym spotkaniu padła już po północy, bo mecz został przerwany na 170 minut z powodu burzy z piorunami.

Wyniki:
Czwartek:
NYC FC - DC United 3:1 (McNamara 51' Villa 80' Poku 88' - Saborio 36')
Piątek:
San Jose Earthquakes - Colorado Rapids 1:0 (Goodson 54')
Real Salt Lake - Portland Timbers 0:1 (Borchers 90')
FC Dallas - LA Galaxy 1:2 (Barrios 33' - Keane 51' 56')
New England Revolution - Houston Dynamo 2:0 (Goncalves 69' Agudelo 87')
New York Red Bulls - Toronto FC 3:0 (Bradley Wright-Phillips 27' Wallace 66' Veron 90')
Sobota:
Sporting Kansas - Vancouver Whitecaps 4:3 (Ellis 53' Dwyer 81' Nagamura 86' 90' - Manneh 9' 41' Morales 75')
Niedziela:
Philadelphia Union - Chicago Fire 3:3 (Aristiguieta 21' Fabinho 31' Le Toux 90' - Igboannanike 10' 90' Nyarko 54')
Seattle Sounders - Orlando City SC 4:0 (Martins 17' 62' Valdez 52' Jaguaribe 90', czerwona: Tyler Turner, Orlando, 40')

Tabela:
Wschód:
1. DC United 26 44 35:29
2. NY Red Bulls 23 39 38:25
3. Columbus Crew 24 34 38:39
4(5). New England Revolution 25 34 34:36
5(4). Toronto FC 23 31 37:41
6. Montreal 21 28 29:31
7. Orlando City SC 25 28 32:41
8. NYC FC 24 27 34:37
9. Philadelphia Union 25 24 32:43
10. Chicago 23 23 27:34

Zachód:
1(2). LA Galaxy 26 43 44:31
2(1). Vancouver Whitecaps 25 42 37:26
3(4). Sporting KC 22 40 37:25
4(5). Portland 25 39 26:28
5(3). FC Dallas 23 38 33:29
6. Seattle 25 35 30:27
7. Houston Dynamo 24 31 30:30
8(9). San Jose Earthquakes 23 29 24:29
9(8). Real Salt Lake 25 29 27:38
10. Colorado 23 24 20:25

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.