SPORT, WYWIADY, POLONIA

Puchar USA: Koniec przygody Zahorskiego i Szeteli, Miazga gra dalej!

Miazga górą w drugim starciu Amerykanów z polskimi paszportami z NJ! Foto: Danny Blanik (www.papatomski.com)
We wtorek i środę odbyły się mecze 1/8 finału piłkarskiego Pucharu USA. Do kolejnej rundy awansowali m.in. Red Bulls Nowy Jork Mateusza Miazgi, którzy pokonali u siebie nowojorski Cosmos 4:1 oraz Chicago Fire, którzy ograli Charlotte Independence Tomasza Zahorskiego 3:1. Ćwierćfinały - w tym Red Bulls - Philadelphia Union - zaplanowane są na 21-22 lipca. 

Udany rewanż Miazgi i Red Bulls

Szetela wspierany przez rodzinę starał się, ale ostatecznie
Cosmos pożegnał się z US Open Cup. Foto:
Danny Blanik (www.papatomski.com)
Rok temu w 1/16 Lamar Hunt US Open Cup Cosmos Nowy Jork z Danielem Szetelą w składzie rozgromił na własnym boisku Red Bulls aż 3:0. Były to pierwsze piłkarskie derby Nowego Jorku, które wywarły wśród Polonii spore zainteresowanie również z tego powodu, że w jedenastce gości grał niespełna 19-letni wówczas Mateusz Miazga. "Co tu dużo mówić, skopali nam wtedy tyłki." - skwitował z uśmiechem stoper Red Bulls - "Ale teraz gramy u siebie, przed naszymi kibicami i będziemy żądni rewanżu."

Obie drużyny przystępowały do starcia w dobrych nastrojach, bo Cosmos kilka tygodni temu wywalczył mistrzostwo Wiosny NASL (10 meczy bez porażki!) i wyeliminował w poprzedniej pucharowej rundzie NYC FC (2:2, 4:3 po karnych), a Red Bulls w dobrym stylu wygrali dwa spotkania w lidze - w tym niedzielne zwycięstwo 3:1 nad NYC FC na Yankee Stadium. Pozostawało pytanie czy Red Bulls nie będą zmęczeni grając trzeci mecz w przeciągu siedmiu dni i czy dwutygodniowa laba nie zaszkodzi Raulowi i spółce. "Nie sądzę, żeby to miało jakieś znaczenie." - twierdził Szetela - "Zagramy w pełnych składach, na pięknym piłkarskim obiekcie i zwycięży ta drużyna, która po prostu będzie tego dnia lepsza."

Do składu Red Bulls, którzy rozpoczęli bez Bradley Wright-Phillipsa (mecz z trybun oglądał jego przyrodni brat Shaun), Mike'a Grelli, Kemara Lawrence'a i Felipe powrócił Lloyd Sam, który już w 5.min zakręcił Hunterem Gorskie i dośrodkował wprost na głowę pozostawionego zupełnie bez opieki Sala Zizzo i kolega Szeteli z USA U20 dał gospodarzom prowadzenie. Chwilę potem mogło być 2:0, ale Jimmy Maurer w ładnym stylu wybił strzał Seana Davisa na rzut rożny.

Miazga jest ostatnio w wybornej formie. Foto: Danny Blanik
(www.papatomski.com)
Cosmos, bez Raula, ale z Marcosem Senną, otrząsnął się po kwadransie. Ruchliwy Walter Restrepo, który sprawiał olbrzymie kłopoty Connorowi Lade urwał się prawą flanką i wstrzelił piłkę w pole karne. Interweniować próbował Miazga, ale wybił piłkę wprost pod nogi Leo Fernandesa. Ten bez namysłu zagrał do stojącego tuż przed bramką Lucky Mkosany. Gracz z Zimbabwe, który dał Cosmosowi remis w doliczonym czasie gry meczu z NYC FC z zimną krwią wykorzystał okazję.

Stracony gol zaskoczył gospodarzy, którzy oddali inicjatywę Cosmosowi. Świetną partię rozgrywał Senna, który był dosłownie wszędzie. Dobrze wspomagał go Szetela, którego z trybun oglądało kilkadziesiąt osób z rodziny i przyjaciół. Słabo natomiast grali obrońcy, którzy w 42.min nie upilnowali Anatole Abanga i Kameruńczyk strzałem głową po dośrodkowaniu Sashy Kljestana z rzutu rożnego odrestaurował prowadzenie Red Bulls.

Po zmianie stron na boisku pojawił się Raul, który niemal natychmiast mógł dać swojej drużynie wyrównanie, ale piłka o centymetry minęła jego but po ładnej akcji Fernandesa. W 54.min obrońcy Cosmosu znów podarowali gola Red Bulls, bo najpierw Gorskie nieprzepisowo powstrzymał Chrisa Duvalla w polu karnym, a potem Kljestan ze spokojem wykorzystał jedenastkę.

Cosmos nie zamierzał wywieszać białej flagi i w 63.min Raul strzelił głową w poprzeczkę, a dobitka Mkosany trafiła w słupek bramki Roblesa. Kilka minut później świetnym strzałem z rzutu wolnego popisał się Senna, ale Robles zdołał wybić piłkę.

Pod koniec spotkania Cosmosowi wyraźnie zabrakło sił i atutów, bo ani Hagop Chirishian, ani Sebastian Guenzatti nie stworzyli ani jednej akcji, mogącej zagrozić bramce Red Bulls. Inna sprawa, że Miazga i spółka zagrali dużo bardziej konsekwentnie niż w pierwszej i praktycznie wyłączyli z gry Raula, Sennę i Mkosanę.

W 83.min fenomenalną wprost paradą popisał się Maurer, który w tylko sobie znany sposób obronił strzał Felipe z kilku metrów. Golkiper Cosmosu nie był jednak w stanie zatrzymać uderzenia pochodzącego z Long Island Grelli, który w doliczonym czasie gry w dziecinny sposób ograł Gorskiego i ustalił wynik meczu.

Wynik 4:1 nie odzwierciedlał przebiegu gry, bo Cosmos był równorzędnym przeciwnikiem dla sąsiadów zza miedzy. Drużynie z Long Island zabrakło szczęścia, sił a także w niektórych przypadkach umiejętności, bo zmiennicy - wliczając w to Raula - nie dali drużynie spodziewanego zastrzyku energii. Dla Szeteli, który starał się jak mógł i jego kolegów drugie pucharowe podejście znowu kończy się na 1/8 finału i teraz będą mogli skupić się na rozpoczynającej się 4 lipca rundzie jesiennej NASL. Red Bulls, których fortuna obdarzyła przewagą własnego boiska w kolejnych dwóch rundach awansowali do 1/4 finału pierwszy raz od 2011. Tam zmierzą się z Philadelphia Union, którzy w ubiegłej edycji na tym etapie wyeliminowali po dogrywce Cosmos i zaszli aż do finału.

New York Red Bulls - New York Cosmos 4:1 (Zizzo 5' Abang 42' Kljestan 54'k Grella 90' - Mkosana 16')

New York Red Bulls: Luis Robles; Connor Lade, Damien Perrinelle, Matt Miazga, Chris Duvall (Anthony Wallace, 87'), Dax McCarty, Sacha Kljestan (Felipe, 76'), Sean Davis, Lloyd Sam (Mike Grella, 65'), Sal Zizzo, Anatole Abang

New York Cosmos: James Maurer; Jon Hunter Freeman, Hunter Gorskie, Carlos Mendes, Samuel Caceres, Andres Flores (Raul, 46'), Danny Szetela, Marcos Senna, Walter Restrepo (Hagop Chirishian, 72'), Leonardo Fernandes (Sebastian Guenzatti, 62'), Luckymore Mkosana

Sędziował: Theo Unkel
Widzów: 11,442

Dobry Zahorski to za mało

W gronie drużyn rywalizujących w 1/8 finału prócz Cosmosu była jeszcze jedna drużyna spoza MLS: Charlotte Independence. Tegoroczny Kopciuszek grający na codzień w USL wyeliminował już w tym roku trzech rywali w tym wicemistrza MLS New England Revolution. Cegiełkę do awansu dołożył także polski napastnik Tomasz Zahorski, który ustrzelił hat-tricka w meczu drugiej rundy z Upward Stars.

W tej rundzie drużyna Polaka, która istnieje dopiero od 2014 roku i ma spore, sięgające MLS ambicje zmierzyła się w Chicago z Fire. Kibice na Toyota Park przecierali oczy ze zdumienia, kiedy w 5.min Zahorski wykorzystał sytuację sam-na-sam z Seanem Johnsonem i dał gościom prowadzenie. W 37.min wyrównał powracający do formy po kontuzji weteran Mike Magee, ale świetny w pierwszej części Zahorski miał jeszcze szansę na drugiego gola. Tym razem jego strzał obronił Johnson.

W jednej z ostatnich akcji pierwszej odsłony 13-krotny reprezentant Polski doznał kontuzji łydki i na drugą część już nie wyszedł. Było to spore osłabienie dla Independence, które skwapliwie wykorzystali inny rekonwalescent Patrick Nyarko i znów Magee zdobywając dwa gole dla gospodarzy. Piłkarze Charlotte ambitnie walczyli do końca i stworzyli sobie dwie stuprocentowe szanse, ale znów na przeszkodzie stanął Johnson. Zahorski i spółka żegnają się więc z US Open Cup, ale dojście do 1/8 finału to i tak największy sukces w młodej historii tego klubu. "Nie mamy się czego wstydzić, byliśmy blisko." - podsumował po meczu Zahorski, który będzie pauzował przez około tydzień - "Szkoda, że doznałem kontuzji, miałem swój dzień, w drugiej połowie coś jeszcze bym ukłuł."

Cztery gole Dwyera, Galaxy lepsi w derbach Kalifornii

W pozostałych meczach na pierwszy plan wysuwa się wyczyn napastnika Sportingu Kansas City Doma Dwyera, który ustrzelił karetę w wygranym przez jego ekipę aż 6:2 meczu z FC Dallas. Był to pierwszy taki wyczyn zarówno w historii klubu z Kansas jak i dla bramkostrzelnego Anglika. Dwa trafienia padły po dokładnych zagraniach Benny Feilhabera, jedno z jedenastki i ostatnie z rzutu wolnego. Pozostałe dwa gole to sprawka będącego w równie świetnej dyspozycji Węgra Krisztiana Nemetha. Warto obejrzeć w internecie szczególnie drugą bramkę naprawdę przedniej urody.

W kolejnej rundzie Sporting podejmie na własnym boisku Houston Dynamo, którzy wyeliminowali Colorado Rapids (1:0, po golu 19-letniego Kolumbijczyka Mauro Manotasa). W 1/8 finału zagrają także Orlando City i Real Salt Lake, którzy wygrali swoje mecze po 2:0. Ekipa z Florydy dzięki bramkom Kaki i Carlosa Rivasa (wraz z Dwyerem, Zahorskim i Thomasem Stewartem z Sacramento Republic jest liderem strzelców z czterema golami) wyrzuciła za burtę Columbus Crew, a Real okazał się lepszy od Portland Timbers.

W ostatnich dwóch meczach Philadelphia Union mimo gry w dziesiątkę niespodziewanie pokonała DC United 2:1, a Los Angeles - jako jedyna w tej rundzie drużyna wyjazdowa - wyjechała z tarczą z Avaya Stadium. W drugich w przeciągu kilku dni California Clasico zwycięską bramkę zdobył 21-letni Jose Villareal.

Komplet wyników 1/8 finału:
Red Bulls - Cosmos 4:1
Philadelphia Union - DC United 2:1 (Ayuk 56' Fabinho 79' - Arrieta 27')
Orlando City SC - Columbus Crew 2:0 (Kaka 21', Rivas 35')
Real Salt Lake - Portland Timbers 2:0 (Jaime 54' Morales 71'k)
Houston Dynamo - Colorado Rapids 1:0 (Manotas 43')
Chicago Fire - Charlotte Independence 3:1 (Magee 37' 82' Nyarko 50' - Zahorski 5')
San Jose Earthquakes - Los Angeles Galaxy 0:1 (Villareal 6')
Sporting Kansas City - FC Dallas 6:2 (Dwyer 5' 30' 41'k 69' Nemeth 45' 59' - Barrios 62' Acosta 79')

Pary 1/4 finału (21-22 lipca):
Red Bulls Nowy Jork - Philadelphia Union
Sporting KC - Houston Dynamo
Chicago Fire - Orlando City SC
Real Salt Lake - Los Angeles Galaxy

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.