SPORT, WYWIADY, POLONIA

MLS: Gol Gerrarda w debiucie, urodziny Miazgi, Sibiga drugi raz na środku

Ta dwójka stanowić będzie o sile LA Galaxy w tym sezonie. W meczu z Earthquakes Keane i Gerrard zdobyli cztery gole. Foto: Lorentz and Asano/LA Galaxy
W piątkowy wieczór na StubHub Center w Los Angeles Steven Gerrard rozegrał swój pierwszy mecz w MLS. Anglik rozegrał świetne spotkanie okraszone bramką, dzięki czemu Galaxy rozgromiło San Jose aż 5:2. Swoje gry wygrały także ekipy obchodzącego w niedzielę 20-te urodziny Mateusza Miazgi i Damiena Perquisa, a Robert Sibiga po raz drugi w karierze gwizdał ligowe spotkanie jako arbiter główny.

Świetny debiut Gerrarda, hat-trick Keane'a

Na meczu Galaxy obecny był David Beckham. Foto: Lorenz
and Asano / LA Galaxy
Pozyskany w okienku letnim Steven Gerrard już strzela dla Galaxy! Legenda Liverpoolu walnie przyczyniła się do czwartego kolejnego zwycięstwa Los Angeles na własnym boisku, które znów odniesione było w druzgocących rozmiarach. Po odprawieniu z kwitkiem Union (5:1), Portland (5:0) i Toronto (4:0) tym razem ofiarą byli San Jose Earthquakes, którzy ulegli ekipie Bruce Areny 2:5.

Zaczęło się niespodziewanie, bo po 25.min goście prowadzili już 2:0 po dwóch trafieniach pozyskanego z Chicago Quincy Amarikwy, który udanie zastąpił w składzie walczącego o Złoty Puchar CONCACAF Chrisa Wondolowskiego. Ale potem już strzeliali tylko gospodarze. W 30.min Tommy Thompson w walce o górną piłkę uderzył łokciem Gerrarda w polu karnym i arbiter podyktował jedenastkę zamienioną na bramkę przez Robbie Keane'a. W 37.min Gerrard otworzył swoje konto bramkowe w LA wykorzystując nieco szczęśliwe podanie Baggio Husidicia. W 64.min 35-letni Anglik precyzyjnie dośrodkował z rzutu wolnego w pole karne, gdzie Keane nie miał problemów ze zdobyciem swojego drugiego gola. W 80.min Irlandczyk skompletował swój drugi kolejny hat-trick (dwa tygodnie temu strzelił trzy gole Toronto FC) wykorzystując jedenastkę podyktowaną za faul Davida Binghama na Husidiciu. Dzieła zniszczenia dopełnił w 90.min Sebastian Lletget zdobywając 5. bramkę w 6. meczach.

Zwycięstwo dało Kalifornijczykom trzy punkty i awans na pozycję wicelidera. Przyniosło też mnóstwo frajdy 27 tys. widzów (komplet), wśród których był David Beckham. Anglik też miał udany tydzień, bo doszedł do porozumienia z władzami miasta Miami w sprawie budowy nowego stadionu dla klubu, który ma dołączyć do MLS w 2018.

Zwycięstwo na 20 urodziny

Nr 20 w Red Bulls właśnie obchodził
swoje 20. urodziny. Foto: Red Bulls
W ostatniej kolejce dobrze spisały się drużyny z Polakami w składach. Toronto FC Damiena Perquisa ograło u siebie Philadelphia Union 2:1, a w pierwszoplanowej roli znów wystąpił Sebastian Giovinco. Włoch najpierw zanotował asystę (już 9. w sezonie) przy ładnym golu Marco Delgado, a potem sam efektownie pokonał Bryana Sylvestre. Piękne gole padały także na Citrus Bowl, gdzie w obecności 33.5 tys widzów Red Bulls niespodziewanie łatwo pokonali Orlando City, które kończyło mecz w 10-tkę po czerwonej kartce dla Kyle Larina w 32.min. W pierwszej części pajęczynę z okienka bramki Orlando zdjął Sasha Kljestan, a w końcówce indywidualną akcją zakończoną celnym strzałem popisał się Mike Grella. Dla gości, wśród których całe spotkanie rozegrał obchodzący w niedzielę 20-te urodziny Mateusz Miazga, było to już czwarte zwycięstwo w ostatnich pięciu spotkaniach.

Jeszcze lepszy tydzień zanotowali piłkarze Columbus Crew, którzy dwukrotnie ograli Chicago Fire. W środę w Wietrznym Mieście do zwycięstwa wystarczył im gol Kei Kamary, a w niedzielnym rewanżu padł wynik 3:1, dzięki czemu Crew wskoczyło na drugie miejsce w tabeli Wschodu. I w tym spotkaniu gola strzelił Kamara, dzięki czemu umocnił się na prowadzeniu w klasyfikacji strzelców. Reprezentant Sierra Leone ma w tym sezonie na koncie już 14 bramek. Jedną z bramek dla Crew uzyskał też najlepszy asystent w lidze Ethan Finley, a oprócz niego do siatki trafił też Federico Higuain.

Na drugim biegunie znalazły się ekipy Seattle Sounders i DC United. Piłkarze ze stolicy przegrali drugi mecz z rzędu i trwonią swoją przewagę na Wschodzie, która obecnie wynosi już tylko 5 oczek. Trzeba jednak przyznać, że tym razem ich porażka 1:2 z FC Dallas była nieco pechowa, bo zwycięskie trafienie dla Teksańczyków padło dopiero w doliczonym czasie gry. Dallas wygrali czwarty kolejny mecz i zdetronizowali na Zachodzie Seattle Sounders, którzy pod nieobecność Clinta Dempsey (Gold Cup) i Oby Martinsa (kontuzja) nie mogą odnaleźć rytmu. W sobotę przegrali u siebie z ostatnimi w tabeli Colorado Rapids 0:1 i była to ich piąta porażka w ostatnich sześciu spotkaniach. Jedynego gola dla gości, którzy szczycą się passą trzech kolejnych zwycięstw uzyskał najlepiej opłacany gracz Rapids (1.17 milionów dol za sezon) reprezentant Irlandii Kevin Doyle.

Jednak to ani Dallas, ani DC United nie są najlepszą ekipą w lidze. To miano należy do Sportingu Kansas City, który w sobotę odniósł 9. zwycięstwo w sezonie - tym razem 2:1 nad Montrealem Impact. Podobnie jak Giovinco w Toronto w Kansas nie byłoby niczego bez Benny Feilhabera. Urodzony w Rio de Janeiro pomocnik strzelił Impactowi gola i asystował przy bramce Doma Dwyera.

Sibiga po raz drugi

Sibiga po raz drugi otrzymał do sędziowania środek boiska
i po raz drugi otrzymał świetne noty. Foto: Archiwum RS
W Salt Lake City arbitrem główym meczu pomiędzy Realem i Houston Dynamo był Polak Robert Sibiga. Gospodarze wygrali to spotkanie 2:0 po bramkach Javiera Moralesa i Joao Platy, ale sytuację ułatwił im Kofi Sarkodie, który w 51.min wyleciał z boiska za brutalny faul na Abdoulie Mansallym.
"Nie było przy tym faulu żadnej kontrowersji, moja decyzja została oceniona pozytywnie przez obserwatorów." - powiedział po meczu Sibiga, który debiutował w roli głównego arbitra 13 czerwca w meczu Columbus Crew - LA Galaxy - "Sędziowało się w porządku, choć ze względu na ilość fauli było trochę więcej pracy. Atmosfera świetna, ponad 20 tys osób na trybunach. Zwycięstwo RSL zasłużone. W Houston widoczne były braki zawodników będących na Gold Cup, szczególnie napastnika z Jamajki Gilesa Barnesa."

W ostatnim meczu kolejki, Portland Timbers - Vancouver Whitecaps, też pokazywano czerwone kartoniki. Obejrzeli je Will Johnson z Portland i Jordan Harvey z Whitecaps. Bramek było dokładnie tyle samo i kolejny mecz w ramach Cascadia Cup zakończył się remisem 1:1.

Wyniki:

Środa: Chicago Fire - Columbus Crew 0:1 (Kamara 41')
Piątek: LA Galaxy - San Jose Earthquakes 5:2 (Keane 30'k 64' 80'k Gerrard 37' Lletget 90' - Amarikwa 22' 25')
Sobota:
Toronto FC - Philadelphia Union 2:1 (Delgado 29' Giovinco 32' - Casey 90')
New England Revolution - New York City FC 1:0 (Nguyen 12')
Orlando City SC - New York Red Bulls 0:2 (Kljestan 21' Grella 90')

Sporting Kansas City - Montreal Impact 2:1 (Feilhaber 5' Dwyer 34' - Piatti 59')
FC Dallas - DC United 2:1 (Acosta 73' Castillo 90' - Hedges 77' sam)
Real Salt Lake - Houston Dynamo 2:0 (Morales 36' Plata 65')
Seattle Sounders - Colorado Rapids 0:1 (Doyle 85')
Portland Timbers - Vancouver Whitecaps 1:1 (Valeri 34' - Laba 58')
Columbus Crew - Chicago Fire 3:1 (Higuain 2'k Kamara 17 Finlay 83' - Accam 9')

Tabela:
Wschód:
1. DC United 22 35 24:20
2(5). Columbus Crew 21 30 31:30
3(2). NY Red Bulls 19 29 29:23
4(3). Toronto FC 18 27 28:28
5(6). New England Revolution 22 27 27:33
6(4). Orlando City SC 20 24 23:26
7. Philadelphia Union 21 22 26:34
8. Montreal 17 21 24:27
9. NYC FC 20 21 24:28
10. Chicago 19 18 20:28

Zachód:
1(2). FC Dallas 20 35 28:24
2(4). LA Galaxy 22 34 36:25
3(6). Sporting KC 18 33 28:18
4(4). Vancouver Whitecaps 21 33 24:21
5(1). Seattle 21 32 25:20
6(5). Portland 21 32 23:24
7(9). Real Salt Lake 21 26 21:26
8(7). San Jose Earthquakes 19 25 21:24
9(8). Houston Dynamo 20 24 24:26
10. Colorado 20 24 18:19

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.