SPORT, WYWIADY, POLONIA

MLS: Nowe (lepsze?) Czerwone Byki remisują w Kansas City

Sam strzela, piłka za chwilę wyląduje w siatce. Foto: RBNY
Piłkarze Red Bulls Nowy Jork zremisowali na wyjeździe ze Sportingiem Kansas City 1:1 w swoim pierwszym meczu nowego sezonu MLS. Goście, w których szeregach 13 minut zagrał Mateusz Miazga, zagrali bardzo ofensywnie i ładnie dla oka i mogli pokusić się nawet o zwycięstwo.

Nowy sezon, nowy trener, nowy kapitan, te same cele - z taką dewizą przystępowali do pierwszego spotkania w 20. sezonie MLS piłkarze Red Bulls Nowy Jork. Grający po raz pierwszy pod wodzą Jesse Marscha i biegającego po boisku z kapitańską opaską Daxa McCarty nowojorczycy pojechali do Kansas City, aby zmierzyć się z czołową w ostatnich latach ekipą w lidze Sportingiem KC. Niesieni dopingiem niemal 20-tysięcznej publiczności na Sporting Park gospodarze od początku starali się narzucić przyjezdnym swój styl gry, ale poza akcją z 8.min - kiedy Luis Robles w ładnym stylu odbił kąśliwe uderzenie Setha Sinovica zza linii pola karnego - ich optyczna przewaga nie stwarzała żadnego zagrożenia pod bramką Red Bulls. Goście w pierwszej odsłonie stworzyli dwie świetne okazje, ale w 37.min pozyskany przed sezonem z Montrealu Felipe trafił w wybiegającego z bramki Luisa Marina, a w 41.min były piłkarz Leeds United Mike Grella strzelił tuż obok słupka.

W drugiej części mecz nabrał jeszcze większych rumieńców. W 51.min Sporting wyszedł na prowadzenie po dokładnym dośrodkowaniu Benny Feilhabera i celnym strzale głową Ike Opary z kilku metrów. Nie wiadomo, gdzie byli środkowi obrońcy Red Bulls, którzy zupełnie nie upilnowali stopera Sportingu. Na szczęście dla gości 3 minuty później Felipe zagrał do schodzącego do środka Lloyda Sama i Anglik najpierw oszukał zwodem obrońcę, a potem pięknym rogalem posłał piłkę do siatki.

Kiedy wydawało się, że dwa, zadane w tak krótkim odstępie ciosy ostudzą ofensywne zapały obu drużyn te ruszyły na siebie ze zdwojonym animuszem. W 62.min Dom Dwyer strącił piłkę głową do Grahama Zusi'ego, ale ten nie trafił w bramkę. 10 minut potem Matt Besler zobaczył drugi żółty kartonik i gospodarze musieli do końca spotkania radzić sobie bez swojego kapitana. Byki zwietrzyły krew, jednak żadna z trzech okazji - Bradley Wright-Phillips nie doszedł do podania Chrisa Duvalla, Mateusz Miazga uderzył z woleja nad poprzeczką a Sam obok słupka - nie zakończyła się powodzeniem. Gospodarze również nie chowali się za podwójną gardą, ale celownik Dwyera był nastawiony na formę sprzed sezonu.

Reasumując remis jest wynikiem sprawiedliwym, bo choć Red Bulls mieli więcej z gry to szanse Sportingu - szczególnie w samej końcówce spotkania - były dużo bardziej groźne. "Patrząc na rezultat powinniśmy być zadowoleni." - powiedział po meczu Miazga, który w 77.min zmienił kontuzjowanego Ronalda Zubara - "Ale z przebiegu spotkania byliśmy dużo lepsi, dlatego czujemy niedosyt. Cieszę się jednak, że pokazaliśmy fanom, że nasz nowy, ofensywny styl gry może przynieść efekty."

Teraz Red Bulls czeka pauza a w akcji będzie można zobaczyć ich 22 marca kiedy na Red Bull Arena w Harrison podejmą D.C. United. Początek o 17:00, bilety na: tickets.newyorkredbulls.com.

1. kolejka MLS
Niedziela, 8 marca 2015, 19:00
Sporting Park, Kansas City

Sporting Kansas City - New York Red Bulls 1:1 (0:0)
1:0 - Ike Opara 1 (Feilhaber 1) 51'
1:1 - Lloyd Sam 1 (unassisted) 54'

SKC: Luis Marin, Amadou Dia, Ike Opara, Matt Besler, Seth Sinovic, Benny Feilhaber, Roger Espinoza, Graham Zusi (Eric Palmer-Brown 84'), Krisztian Nemeth (Jacob Peterson, 77'), Bernardo Anor (Nagamura, 61'), Dom Dwyer

NY: Luis Robles, Chris Duvall, Ronald Zubar (Matt Miazga 77'), Damien Perrinelle, Roy Miller, Lloyd Sam, Dax McCarty CAP, Felipe (Anatole Abang, 84'), Sacha Kljestan, Mike Grella (Sal Zizzo, 68'), Bradley Wright-Phillips

Sędziował: Baldomero Toledo
Żółte: Besler, Wright-Phillips, Kljestan
Czerwona: Besler
Widzów: 19784

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.