SPORT, WYWIADY, POLONIA

Quo Vadis Red Bulls?

Czy Red Bulls podzielą los Chivas USA, którzy zostali w tym roku odkupieni przez MLS? Przypomnijmy, że w ciągu najbliższych dwóch sezonów nie zobaczymy tej drużyny w lidze. Foto: Danny Blanik
Trzęsienie ziemi w Harrison trwa. Po kapitanie i największej gwieździe drużyny Thierrym Henrym i Dyrektorze Sportowym Andym Roxburghu z klubem pożegnał się Mike Petke. Na miejsce zwolnionego we środę szkoleniowca przyszedł były trener Montrealu Impact Jesse Marsch.

Petke i Roxburgh - dwóch architektów jedynego
sukcesu Red Bulls - Supporter's Shield z 2013.
Foto: Danny Blanik
Kiedy w połowie grudnia Thierry Henry ogłosił rozbrat z futbolem kibice Red Bulls przyjęli to ze smutkiem, ale i ze zrozumieniem. Byli na to przygotowani, bo Henry - który spędził w Nowym Jorku 4.5 roku - nigdy nie twierdził, że będzie chciał przedłużyć kontrakt. Mimo iż poprowadził Byki zaledwie do jednego trofeum (Supporters Shield w 2013) i jednego finału Konferencji (w 2014 zabrakło im jednego gola do awansu) żegnano go jak legendę i... z niecierpliwością oczekiwano na jego zastępcą.

Pozyskanie nowego Designated Player (DP) to zadanie dla Dyrektora Sportowego, ale dzień przed rozstaniem z Henrym swoją dwuletnią przygodę z Nowym Jorkiem niespodziewanie zakończył Andy Roxburgh. Podczas swojej kadencji Szkot przyczynił się m.in. do wybudowania nowiutkich obiektów treningowych w Hanover za 6 mil dol, mianował Mike'a Petke na stanowisko trenera oraz sprowadził na Red Bull Arena Bradley'a Wright-Phillipsa. Ten jak wiadomo w 2014 odpłacił się strzeleniem 31. goli i koroną króla strzelców w MLS. Na odchodne Roxburgh zdążył jeszcze podarować mu nowy kontrakt DP, co oczywiście oznaczało sporą podwyżkę dla 29-letniego Anglika.

Nowego Dyrektora Sportowego kibicom Red Bulls przyniósł Św. Mikołaj. 23 grudnia ogłoszono bowiem, że będzie nim Ali Curtis - zaledwie 36-letni były piłkarz Tampa Bay Mutiny, FC Dallas i DC United. Przez ostatnie 7.5 roku pracował w MLS u boku komisarza Dona Garbera jako Senior Director of Player Relations and Competition. Jak sam mówił przedstawiając się dziennikarzom przez ten okres nabrał "wielkiego doświadczenia przyglądając się pracy innym Dyrektorom Sportowym" i opracował "300-stronicowy plan prowadzenia klubu, którego celem jest nie tylko odniesienie sukcesu, ale przede wszystkim bycie najlepszym".

Ten plan widocznie nie spodobał się Mike'owi Petke, bo Curtis niemal natychmiast zaczął rozglądać się za jego zastępcą, choć wszystko odbywało się w wielkiej tajemnocy. Ale we środę, 7 stycznia, czyli dwa tygodnie po przejęciu przez Curtisa sterów najpierw ogłoszono, że Petke został zwolniony, a potem, że jego zastępcą będzie Jesse Marsch. Curtis argumentował decyzję m.in. tym, że Marsch dzieli jego wizję i filozofię i że od samego początku chciał, aby to kolega Piotra Nowaka (pierwszy z lewej w dolnym rzędzie na zdjęciu poniżej, Marsch jest pierwszy z prawej), Romana Koseckiego i Jerzego Podbrożnego z mistrzowskiej ekipy Chicago Fire z 1998 zasiadł na ławce szkoleniowej Red Bulls.


41-letni Marsch w karierze zawodniczej występował jeszcze w DC United i Chivas USA. We wszystkich trzech klubach jego trenerem był Bob Bradley, który powierzył mu później rolę asystenta pierwszej reprezentacji - tej samej, która w 2010 wygrała swoją grupę na Mundialu w RPA i potem odpadła po dogrywce z Ghaną. Kiedy w 2012 do ligi dołączył Montreal Marsch został mianowany szkoleniowcem kanadyjskiej drużyny. Posadę utrzymał tylko przez rok, bo mimo niezłego debiutu (12 zwycięstw, 7 remisów i 17 porażek) nie zdołał zakwalifikować się do playoffs i na dodatek poróżnił się z zarządem w kwestii filozofii i kierunku obranego przez włodarzy Impactu.

Podczas telefonicznej konferencji prasowej Marsch w samych superlatywach wypowiadał się o Curtisie i dziękował za otrzymaną szansę. Mówił także, że zamiast wydawać miliony na kontrakt DP dla marketingowej gwiazdy będzie się skłaniać ku dawaniu szansy młodym zawodnikom - co akurat dobrze rokuje jedynemu Polakowi w Red Bulls Mateuszowi Miazdze (na chwilę obecną w składzie jest tylko dwóch środkowych obrońców). Uciekł się też do interesującego porównania stwierdzając, że będzie dążył do tego, aby jego drużyna grała niczym po... wypiciu Red Bulla - z agresją i wybuchową wręcz energią.

Nowy trener nowojorczyków zdaje sobie sprawę, że niełatwo będzie mu zastąpić Petke, który grał w Red Bulls przez 7 lat i jako trener miał całkiem niezłe osiągnięcia. Za swoją postawę zarówno na boisku jak i na ławce był uwielbiany przez kibiców, którzy na portalach społecznościowych jego zwolnienie odebrali jako wielki afront. Niektórzy już dzwonili do klubu, domagając się zwrotu pieniędzy za karnety na następny sezon, inni twierdzą wręcz, że to ostateczny dowód na to, że Austriacki koncern - z Dietrichem Mateschitzem, który podejmuje ostateczne decyzje - nie chce już inwestować w drużynę w USA i zaczyna wdrażać w życie scenariusz prowadzący do sprzedaży organizacji. Wtóruje im niemal cała społeczność dziennikarska, która uważa, że pozbycie się Petke poprzedzone zatrudnieniem na zaledwie jeden rok Curtisa to nie krok wprzód tylko kilka kroków wstecz. Kto miał rację przekonamy się już po rozpoczynającym się za dwa miesiące sezonie.

1 komentarz

Mateusz pisze...

Sam jestem ciekaw jak sytuacja rozwinie się w tym klubie. Nie jestem wielkim fanem tamtejszego footballu, ale od czasu do czasu obejrzę mecz czy zapoznam się z sytuacją w lidze. Tym bardziej kiedy co chwile jakaś legenda przechodzi do jednego z amerykańskich klubów.

Obsługiwane przez usługę Blogger.