MLS: Red Bulls w finale konferencji!
Peguy Luyndula wbił DC United dwa z trzech goli w półfinale Wschodu. Foto: Rob Tringali / RBNY |
Red Bulls kontynuują swój masz po pierwszy w historii klubu tytuł mistrza MLS. Po zdetronizowaniu w pierwszej rundzie Sportingu Kansas City teraz podopieczni Mike'a Petke wyrzucili za burtę swojego odwiecznego rywala DC United. Taka rzecz nie udała im się ani razu w czterech poprzednich podejściach.
Tym razem awans był bezdyskusyjny. Już po pierwszym meczu United mogli być zadowoleni, że nie wywieźli z Red Bull Arena większego bagażu bramek. Porażka 0:2 nie stawiała ich na straconej pozycji, ale wiadomo było, że w rewanżu muszą zagrać otwarcie i zaatakować. Ku zdziwieniu ponad 20-tysięcznej widowni nic takiego nie nastąpiło. Przez pierwsze pół godziny gospodarze mieli przewagę, ale Red Bulls umiejętnie wybijali ich z rytmu szukając okazji do kontrataku. Taka nadarzyła się w 35.min, kiedy za linią obrońców znalazł się Bradley Wright-Phillips. Anglik mógł strzelać, ale szukał lepiej ustawionych partnerów jednak piłka po jego zagraniu uderzyła w rękę obrońcy United. Mimo protestów gości arbiter spotkania Ismail Elfath popełnił błąd nie kwalifikując tego czynu jako przewinienia.
Na RFK Stadium przyjechało około 1100 fanów gości. Foto: Rob Tringali / RBNY |
Po zmianie stron United dalej pozwalali gościom na naprawdę sporo. W 50.min wyrównać mógł Lloyd Sam, ale jego strzał padł łupem Hamida. Czarnoskóry golkiper United był jednak bezradny w 57.min kiedy cudowną akcją popisała się dwójka nowojorskich Francuzów. Thierry Henry ograł na lewej stronie Seana Franklina i dośrodkował do Peguy Luyinduli, który musnął piłkę w tak delikatny sposób, że wpadła ona do siatki tuż przy długim słupku. Dla Henry'ego była to już 4. asyta w playoffs, a Luyindula zdobył drugiego gola w drugim kolejnym spotkaniu.
Gracze Red Bulls (od lewej BWP, Sam i Oyongo) cieszą się, że klątwa DC United została przełamana. Foto: Rob Tringali / RBNY |
Ekipa Mike'a Petke dokonuje więc kolejnych egzorcyzmów i zbiera kolejne skalpy. W finale konferencji nie będzie bez szans, bo w ostatnim okresie spisuje się naprawdę świetnie. Od czasu kiedy na początku września szkoleniowiec Red Bulls posadził na ławce bezproduktywnego Tima Cahilla i oddał środek pola w ręce Daxa McCarty i Erica Alexandra jego zespół wygrał 9 z 12. meczy. Obrona - na czele z wyśmiewanym na starcie sezonu Richardem Eckersley'em - spisuje się poprawnie, a w formacjach przednich każdy znakomicie wywiązuje się ze swojej roli. Henry szuka partnerów zamiast goli, które strzelane są przez duet BWP/Luyindula. Na dodatek w finale ich rywalem będą New England Revolution, z którymi nowojorczycy wygrali w tym sezonie już dwukrotnie. Pierwszy mecz w najbliższą sobotę o 13:30 na Red Bull Arena w Harrison (bilety na: tickets.newyorkredbulls.com). To starcie trzeba zobaczyć, bo - prócz ostatniej okazji do zobaczenia w akcji Henry'ego - będzie to ostatnia odsłona profesjonalnego futbolu w nowojorskiej metropolii w 2014.
MLS Cup Playoffs - Półfinał Eastern Conference
Mecz rewanżowy (pierwsze spotkanie: Red Bulls - DC United 2:0)
RFK Stadium, Washington, D.C.
D.C. United - New York Red Bulls 2:1 (1:0)
1:0 - Nick DeLeon 1 (Taylor Kemp 1) 37'
1:1 - Peguy Luyindula 2 (Thierry Henry 4, Bradley Wright-Phillips 1) 57'
2:1 - Sean Franklin 1 (Steve Birnbaum 1, Nick DeLeon 1) 91+'
D.C. United: Bill Hamid, Taylor Kemp, Steve Birnbaum, Bobby Boswell, Sean Franklin, Chris Pontius (David Estrada 73'), Perry Kitchen, Davy Arnaud (Eddie Johnson 60'), Nick DeLeon, Chris Rolfe (Lewis Neal 66') Fabian Espindola
New York Red Bulls: Luis Robles, Richard Eckersley, Jamison Olave, Ibrahim Sekagya, Roy Miller, Dax McCarty, Eric Alexander (Tim Cahill 65'), Lloyd Sam (Armando 95+'), Peguy Luyindula (Ambroise Oyongo 76'), Thierry Henry, Bradley Wright-Phillips
Sędziował: Ismail Elfath
Żółte: Miller, Wright-Phillips, Espindola, Kemp
Czerwone: Miller, Espindola
Widzów: 20,187
Leave a Comment