SPORT, WYWIADY, POLONIA

Mateusz Miazga: Mam szansę, którą muszę wykorzystać

Drużyna USA U20 przed meczem z Rosją. Foto: ussoccer.com 
Mateusz Miazga wrócił niedawno z Hiszpanii, gdzie wraz z kadrą USA do lat 20 wziął udział w międzynarodowym Football Impact Tournament. 19-letni obrońca Red Bulls Nowy Jork był jedynym graczem, który zagrał pełne 90 minut w każdym z trzech spotkań i ma nadzieję, że Tab Ramos zabierze go na styczniowe mistrzostwa strefy CONCACAF na Jamajce, gdzie USA będzie bić się o przepustki na Mundial w Nowej Zelandii.

Tomek Moczerniuk: Podczas turnieju w Hiszpanii zaczęliście rewelacyjnie od dwóch wygranych ze starszymi od was przeciwnikami z Rosji i Irlandii. Ale potem przyszła niespodziewana porażka z Kanadą, z którą być może przyjdzie się wam bić o awans do MŚ U20 w Nowej Zelandii. Jak to się stało?

Mateusz i kolega z Red Bulls Santi Castano. Foto:
ussoccer.com
Mateusz Miazga: Bardzo szybko straciliśmy gola po indywidualnym błędzie i to zaważyło o naszej porażce. Kanada objęła prowadzenie i do końca tego broniła. My staraliśmy się atakować wysokim pressingiem, ale mimo kilku świetnych okazji nie potrafiliśmy tym razem wywalczyć choćby remisu. Ale trzeba przyznać, że Kanadyjczycy to świetny zespół. Kilka dni wcześniej wygrali z Rosją 2:1 i zremisowali z Anglią 2:2. Więc wiedzieliśmy, że to będzie ciężki przeciwnik. Mieliśmy dobry plan, ale wziął on w łeb w momencie kiedy straciliśmy gola. Przy odrobinie szczęścia mogliśmy jednak pokusić się o dużo lepszy rezultat.

Ale może limit szczęścia wykorzystaliście podczas dwóch pierwszych gier?

M.M.: Być może, bo szczególnie w meczu z Rosją sprzyjała nam fortuna. Dwa razy przegrywaliśmy w tym spotkaniu, a mimo wszystko potrafiliśmy zwyciężyć. I to po golu zdobytym w doliczonym czasie gry z... karnego! Na dodatek graliśmy w tym momencie w 10-tkę, bo grający w Tottenhamie Emerson Hyndman obejrzał drugą żółtą kartkę. Rosja przegrała więc bardzo pechowo, ale to naprawdę dobry zespół. Byłem pod wrażeniem ich organizacji gry oraz współpracy pomiędzy formacjami. Piłką też grają bardzo dobrze. Zajęło nam trochę czasu, zanim zorientowaliśmy się co jest grane. Co innego z Irlandią - tu nie było żadnych niespodzianek, bo oglądaliśmy ich mecze i mieliśmy dobry wywiad. W tym meczu to nam udało się wykorzystać błąd przeciwnika na początku i pozostało nam kontrolować pojedynek do końca. Jeśli mogę podsumować wyjazd to był on naprawdę pozytywny i wartościowy. Jako zespół czujemy się bliżej siebie i celu, który przyświeca nam wszystkim: wyjazdu na mistrzostwa strefy CONCACAF na Jamajce w styczniu.

W Hiszpanii tylko ty grałeś we wszystkich spotkaniach w pełnym wymiarze czasowym. Czy to oznacza, że bilet do Jamajki masz już w kieszeni?

M.M.: Nie wiem, o to trzeba zapytać trenera Taba Ramosa. Ale czuję, że trener mi ufa i wie, że kiedy jestem na boisku to daję z siebie wszystko. Mimo wszystko to jest sport - tu nie ma żadnych gwarancji. Wiem, że muszę utrzymać formę i za każdym razem kiedy dostanę szansę grać najlepiej jak potrafię. Nie mogę się dać zaskoczyć, bo na moje miejsce czeka ktoś inny. Walka o 20 powołań jest zacięta, każdy z nas chce pokazać się trenerom i udowodnić swoją przydatność. Wierzę jednak, że trener Ramos zabierze do Jamajki optymalną 20-stkę.

Kiedy zostaną wysłane oficjalne powołania?

M.M.: W połowie grudnia mieliśmy lecieć na Jamajkę, ale jako, że jest to nasz grupowy przeciwnik zmieniliśmy plany i lecimy do Hondurasu, gdzie zagramy dwa kontrolne mecze. Potem - zaraz po świętach - spotkamy się na Florydzie na zgrupowaniu, więc sądzę, że powołania zostaną wysłane pomiędzy obozami w Hondurasie i na Florydzie.

W walce o koronę CONCACAF zagracie w Grupie A, gdzie zmierzycie się z gospodarzami, Trinidadem i Tobago, Arubą, Gwatemalą i Panamą. Tylko zwycięzca uzyska automatyczny awans do MŚ w Nowej Zelandii. Zespoły z miejsc 2 i 3 obu grup zagrają o kolejne dwie przepustki w dodatkowych meczach. Czy wasz zespół stać na awans z pierwszej lokaty?

M.M.: Myślę, że mamy naprawdę dobry zespół i wartościowych graczy. Również trenerzy wpoili nam mentalność zwycięzców. Dlatego uważam, że stać nas na zwycięstwo w grupie, ale wolę dmuchać na zimne. Będziemy walczyć więc przede wszystkim o zwycięstwo w każdym pojedynczym meczu i mam nadzieję, że do awansu wystarczy nam 5 spotkań.

Kilka dni po tym jak wygraliście z Irlandią pierwsza reprezentacja dostała lanie w Dublinie 1:4. Czyli wy już teraz jesteście lepsi od chłopców Klinsmanna?

M.M.: (śmiech) Pewnie, że nie! W ich meczu z Irlandią wynik był gorszy niż gra. Oglądaliśmy oba spotkania - wcześniejsze z Kolumbią też - i kibicowaliśmy naszym na czele z Rubio Rubinem, który przecież trafił do kadry A z naszego zespołu. Gracz Utrechtu jest dla nas inspiracją a trener Ramos zawsze nam powtarza, że jeśli będziemy dobrze spisywać się w młodzieżówce to prędzej czy później sięgnie po nas Klinsmann, który lubi stawiać na młodzież. Szansa jest więc tuż przede mną i muszę ją wykorzystać, bo byłby to dla mnie wielki zaszczyt grać w pierwszej drużynie.

Idzie ci dobrze nie tylko na boisku, ale także i poza nim. Niedawno podpisałeś kontrakt z agencją Wasserman Media Group, która reprezentuje m.in. Landona Donovana, Jozy Altidore'a i Tima Howarda. Ten ostatni został wybrany najlepszym amerykańskim piłkarzem w 2014. Zaskoczyło cię, że to on a nie Dempsey otrzymał to wyróżnienie?

M.M.: Nie, wszyscy wiemy jak wiele Tim znaczy dla kadry USA. Miał fenomenalny rok w Evertonie i jeszcze lepszy na Mundialu. Dla mnie był on jednym z najlepszych aktorów Mistrzostw Świata, dlatego nagroda jak najbardziej mu się należy. Mam nadzieję, że niedługo nasze drogi się zejdą i będę miał okazję pogratulować mu osobiście.

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.