SPORT, WYWIADY, POLONIA

Victoria Małaszuk: Taekwondo to nie jest sport dla wszytkich

Ten uśmiech mówi wszystko - "Jestem mistrzynią USA!" foto: Piotr Małaszuk
Podczas gdy większość dzieci używała do woli z uroków letniej kanikuły Victoria Małaszuk z Fairfield, CT w pocie czoła przygotowywała się do mistrzostw USA w Taekwondo. Wysiłek opłacił się, bo młoda zawodniczka wywalczyła w Kalifornii dwa medale, w tym jeden złoty.

Powiedz nam coś o sobie - ile masz lat, do której klasy/szkoły chodzisz?

VM: Mam 13 lat i właśnie rozpoczęłam naukę w 8. klasie szkoły Roger Ludlow Middle School w Fairfield w stanie Connecticut.

Ile lat trenujesz Taekwondo i pod czyim okiem?

VM: Moja przygoda z Taekwondo zaczęła się dwa lata temu. Trenuję w World Champion Taekwondo z siedzibą w kompleksie sportowym Sportsplex w Fairfield. Moim trenerem jest Master KJ, który jest najlepszym fachowcem w całej okolicy.

Victoria podczas zawodów.
Foto: Piotr Małaszuk
Dlaczego wybrałaś ten sport? 
VM: Zawsze ciągnęło mnie do Sztuk Walki. Kiedy miałam 6 lat rodzice zapisali mnie na karate, ale potem z różnych powodów miałam kilka lat przerwy. Kiedy zatęskniłam za rywalizacją mój tata zabrał mnie do World Champion Taekwondo i już po pierwszych zajęciach wiedziałam, że to będzie coś dla mnie.

Czy uprawiasz coś jeszcze prócz tej dyscypliny?

VM: Z równie wielką przyjemnością trenuję także jeździectwo.

Jakie są Twoje dotychczasowe osiągnięcia osobiste i w rywalizacji z innymi zawodnikami?

VM: Moje pierwsze osobiste osiągnięcia wiążą się ze zdobywaniem poszczególnych pasów. Wygląda to tak, że trenuje się przez około dwa miesiące, a potem zdaje egzamin. Jeśli chodzi o zawody to zanim pojechałam na Mistrzostwa USA wzięłam udział w dwóch kwalifikacjach. Pierwsza miała miejsce w listopadzie 2013, natomiast druga w marcu 2014. W obydwu wywalczyłam złoto w Łamaniu Desek oraz srebro w Poomsae (forma).

Kwalifikacje wywalczone więc z łatwością. A jak było podczas lipcowych Mistrzostw USA w Kalifornii?

VM: To było coś wspaniałego. W sumie w zawodach wzięło udział około 1000. zawodników z czego w mojej kategorii wiekowej - kadetki, 12-14 lat - rywalizowało ok. 50-60 osób. Wśród całej tej stawki udało mi się wywalczyć mistrzostwo w łamaniu deski z końcowym wynikiem 21.10 i sporą przewagą nad resztą zawodniczek. W formie było ciężej - w półfinale wynik 5.43 dał mi 4. miejsce, na szczęście w finale poprawiłam się na 5.50, co wystarczyło do wskoczenia na najniższy stopień podium. Pierwsza Erin Driscoll była poza zasięgiem, do drugiego miejsca zabrakło mi tylko 0.1 punktu.

Jakie predyspozycje musi mieć zawodnik, aby nie tylko trenować, ale odnosić sukcesy tak jak Ty?

VM: Taekwondo to nie jest sport dla wszystkich. Jeśli chodzi o mentalne przygotowanie to wymaga on wielkiego poświęcenia i poważnego podejścia. Trzeba wierzyć w swoje umiejętności i nie bać się podejmować ryzyka. Wiadomo, że nie zawsze wszystko się uda, deska za pierwszym razem może nie zostać złamana, ale należy sobie zdawać sprawę, że jest szansa na drugie podejście, które trzeba wykorzystać. Jeśli chodzi o predyspozycje fizyczne - to tutaj liczy się przede wszystkim fleksybilność. Im bardziej jest się fleksybilnym tym większe są szanse na odniesienie sukcesu.

Przy wyborze sportu dla swojego dziecka rodzice liczą się nie tylko z komfortem pod kątem dojazdu, czasu, ale i kosztami. Jak drogi jest ten sport?

VM: To nie jest sport darmowy, ale to nie znaczy, że wydaje się na niego wszystkie oszczędności. Wszystko zależy od indywidualnego podejścia - ja n.p. trenuję każdego dnia, dlatego moich rodziców kosztuje to więcej, niż gdybym uczęszczała tylko na zwykłe zajęcia. Ale moi rodzice zdają sobie sprawę, że, aby zaistnieć na mistrzostwach USA trzeba się odpowiednio przygotować, a także zapłacić za uczestnictwo w zawodach kwalifikacyjnych. Podobnie jest w każdym innym sporcie indywidualnym - aby być lepszym i awansować coraz wyżej trzeba więcej zainwestować.

Mając pierwsze tytuły na koncie - jakie sobie stawiasz dalsze plany? Czy jesteś może na orbicie zainteresowań kadry USA? 

VM: Teraz na muszce mam zdobycie czarnego pasa. Marzę natomiast o występach w Korei, która jest kolebką tej sztuki walki. Jeśli chodzi o reprezentację USA to nie otrzymałam jeszcze żadnej propozycji, ale uważam, że dałabym sobie tam radę. Udowodniłam to poprzez wspólne trenowanie z czarnymi pasami oraz osiągnięcia na mistrzostwach USA.


Master KJ i jego podopieczni z medalami podczas
mistrzostw USA w Kalifornii. Victoria Małaszuk pierwsza z lewej.
Nie wybiegajmy daleko w przyszłość, ale Taekwondo to sport olimpijski. Czy jeśli miałabyś szansę pojechać na Olimpiadę reprezentowałabyś barwy Polski czy USA?

VM:  Raczej zdecydowałabym się na USA, bo tu się urodziłam, tu mieszkam i tutaj zaczęłam uprawiać Taekwondo. Ale z uwagi na rodziców i moją rodzinę w Polsce chciałabym zaakcentować moje korzenie n.p. poprzez umieszczenie polskiej flagi na moim kimonie.

Pochodzisz z rodziny, której nie jest obca sportowa rywalizacja. Twój ojciec to znany polonijny kierowca rajdowy, który w latach 90-tych był nawet mistrzem USA. Czego nauczyłaś się od niego?

VM: Mój tata jest dla mnie wielkim autorytetem. Wzoruję się na nim nie tylko jeśli chodzi o Taekwondo. Ojciec uczy mnie bycia odważnym, pewnym siebie i silnym psychicznie w odniesieniu do całego życia. Wiem, że mogę na niego liczyć, bo jest przy mnie na każdych zawodach. Mamy coś co nas łączy w szczególny sposób i to nie ma znaczenia, że on jest kierowcą rajdowym, a ja uprawiam Taekwondo. Zresztą to przecież on namówił mnie do zainwestowania w ten sport i bez niego nie odniosłabym tak cennych sukcesów w tak młodym wieku.

Dziękuję i życzę powodzenia oraz dalszych sukcesów!

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.