MLS: Hat-trick BWP, koniec szans Montrealu
Bradley Wright-Phillips notuje wysokie loty w barwach Red Bulls w tym sezonie. Foto: Rob Tringali / RBNY |
Lepszego rozpoczęcia spotkania z jednym z kandydatów do Supporters Shield gospodarze nie mogli sobie wymarzyć. Już w 20. sekundzie po koronkowej akcji Chrisa Duvala i Lloyda Sama Bradley Wright-Phillips znalazł się tuż przed bramką Stefana Freia, ale w momencie gdy wszyscy spodziewali się strzału najlepszy snajper MLS oddał piłkę na lewo do Ambroise Oyongo. Młody Kameruńczyk uderzył wprost we Freia, który jednak nie miał nic do powiedzenia przy dobitce Wrighta-Phillipsa.
Od tej pory grający w mocno rezerwowym składzie goście, którzy we wtorek sięgnęli po czwarty w ostatnich sześciu latach Lamar US Open Cup, uzyskali lekką przewagę, ale próby Chada Barrretta i byłego gracza Red Bulls Kenny Coopera nie wyrządziły krzywdy nowojorczykom.
Druga odsłona rozpoczęła się od ataków miejscowych wspieranych przez komplet widzów. W 53.min rozgrywający dobre spotkanie Lloyd Sam został powalony w polu karnym przez obrońcę Sounders i Wright-Phillips podwyższył prowadzenie pewnie wykorzystując jedenastkę. Dwie minuty później Anglik skompletował hat-tricka po dokładnym podaniu z lewej flanki od Roya Millera i uderzeniu z pierwszej piłki. Na 5 kolejek przed zakończeniem sezonu BWP brakuje już tylko 3 trafień do wyrównania rekordu Roya Lassitera i Chrisa Wondolowskiego, którzy sięgali po koronę najlepszego strzelca MLS mając na koncie 27 goli w jednym sezonie.
Przełamanie Tima Cahilla musi cieszyć kibiców Red Bulls. Foto: Rob Tringali / RBNY |
Tym razem nowojorczycy nie dali sobie wydrzeć zwycięstwa, choć Sounders mieli wyborną okazję do zmniejszenia rozmiarów porażki. W 69.min Dempsey znalazł się sam przed Roblesem, który leżał na ziemi po interwencji przy strzale Marco Pappy. Popularny "Deuce" już widział piłkę w siatce, ale Robles w sobie tylko znany sposób zdołał się podnieść i obronić uderzenie głową zawodnika Seattle.
Zwycięstwo umocniło Red Bulls na 4. miejscu w tabeli i sprawiło, że tracą oni już tylko jedno oczko do New England Revolution, którzy ulegli w Columbus Crew 0:1. Nie wygrał także lider DC United, który zremisował w Chicago z Fire 3:3. Podziałem punktów zakończyło się także spotkanie w Filadelfii, gdzie nie padły gole w meczu Union z Houston Dynamo. Największym zwycięzcą kolejki było Toronto FC, które wygrało po raz pierwszy od 9 sierpnia rozprawiając się 3:0 z najsłabszą drużyną w lidze Chivas USA. Jeszcze do soboty to niechlubne miano dzierżył Montreal Impact, ale ekipa pauzującego za kartki Krzysztofa Króla pokonała u siebie San Jose Earthquakes 2:0 po bramkach Jacka McInerney'a w 81.min i Dilly Duki w 87.min. Fakt odniesienia zwycięstw przez Red Bulls i Columbus pozbawił Montreal jakichkolwiek szans na awans do playoffs.
W meczu Red Bulls - Seattle arbitrem technicznym był Polak
ze Stalowej Woli Robert Sibiga. Foto: Rob Tringali / RBNY |
20 Września 2014 20:00
MLS Sezon Zasadniczy
Red Bull Arena, Harrison, NJ
New York Red Bulls - Seattle Sounders 4:1 (1:0)
1:0- Bradley Wright-Phillips 22 (bez asysty) 1
2:0 - Bradley Wright-Phillips 23 (rzut karny) 54
3:0 - Bradley Wright-Phillips 24 (Roy Miller 3, Thierry Henry 13) 56
3:1 - Clint Dempsey 12 (Lamar Neagle 7) 62
4:1 - Tim Cahill 2 (bez asysty) 65
New York Red Bulls (10-8-11, 41 pkt): Luis Robles, Chris Duvall, Jamison Olave, Ibrahim Sekagya, Roy Miller (Ian Christianson 83'), Eric Alexander, Dax McCarty, Lloyd Sam, Thierry Henry (Eric Stevenson 90'), Ambroise Oyongo, Bradley Wright-Phillips (Tim Cahill 58')
Seattle Sounders FC (17-8-3, 54 pkt): Stefan Frei, Chad Marshall, Dylan Remick, Jalil Anibaba, Djimi Traore, Osvaldo Alonso (Gonzalo Pineda 80'), Andy Rose, Marco Pappa, Lamar Neagle, Chad Barrett (Obafemi Martins 59'), Kenny Cooper (Clint Dempsey 60')
Sędziował: Alan Kelly
Widzów: 25,000 (komplet)
1. DC United 29 48 45:34
2. Sporting KC 29 45 43:34
3. NE Revolution 29 42 41:40
4. Red Bulls 29 41 48:42
5. Columbus Crew 29 40 41:36
6. Philadelphia Union 29 38 45:43
7. Toronto FC 28 37 40:43
8. Chicago Fire 28 31 37:43
9. Houston Dynamo 28 33 33:50
10. Montreal Impact 29 24 34:52
Leave a Comment