SPORT, WYWIADY, POLONIA

NASL: Skuteczny napastnik pilnie poszukiwany

Dla Cosmosu takie momenty należą do rzadkości w tym sezonie. Goli jak na lekarstwo. Foto: Danny Blanik
19 strzałów na bramkę, zmarnowany rzut karny, gra w przewadze przez ponad kwadrans i atut własnego boiska - wszystko to nie wystarczyło piłkarzom Cosmosu do pokonania w 5. kolejce NASL FC Edmonton. Nie można powiedzieć, że nowojorczycy grają źle, ale skuteczność ich napastników - z których każdy jest do wymiany - jest zatrważająca.

Cztery punkty w czterech spotkaniach i miejsce w dolnej połowie tabeli - nie tak wyobrażali sobie start rundy jesiennej kibice nowojorskiego Cosmosu. Ale czy mogło być inaczej skoro drużyna strzeliła zaledwie 3 gole z czego żaden nie był autorstwa napastnika?

Po fatalnym występie w sobotę przed własną publicznością (porażka 0:1 z Caroliną RailHawks) Cosmos przystępował do środowego meczu z FC Edmonton z mocnym postanowieniem odrobienia straty do San Antonio Scorpions, która przed meczem wynosiła 8 punktów. W porównaniu z zestawieniem sprzed kilku dni trener Gio Savarese zdecydował się na aż 5 zmian w składzie. Pierwszy raz w rundzie jesiennej na boisku od początku zameldował się Marcos Senna, który w przemeblowanej linii pomocy zagrał u boku Jamala Johnsona, Seby Guenzattiego i Daniela Szeteli - jednego gracza z tej formacji, którego nie tknęły personalne cięcia szkoleniowca Cosmosu. Na środek obrony powrócił Roversio a z przodu nieskutecznego Norwega Madsa Stokkeliena zastąpił jeszcze słabszy Bułgar Stefan Dimitrov.

Wymiana prawie połowy drużyny nie wpłynęła na Cosmos motywująco. Do przerwy więcej z gry mieli goście, którzy powinni prowadzić nawet dwoma bramkami, gdyby nie świetna postawa Jimmy Maurera. Pod koniec pierwszej odsłony bramkarz Cosmosu musiał sobie radzić nawet w sytuacji 3 na 1.

Druga część rozpoczęła się od prezentu dla Cosmosu. W 50.min polski arbiter Robert Sibiga podyktował rzut karny dla gospodarzy za faul Johna Smitsa na Johnsonie. Do piłki ustawionej na 11. metrze podszedł 38-letni Senna, którego strzał - metr nad poprzeczką - pokazał jak daleki jest Hiszpan od dyspozycji jaką prezentował rok temu.

W 69.min Senna dostał okazję do rehabilitacji, ale jego strzał z rzutu wolnego otarł się o poprzeczkę. 5 minut później z boiska za faul na Danielu Szeteli wyleciał Tomy Ameobi i na placu gry zrobiło się luźniej, co wreszcie dodało gospodarzom skrzydeł. Ostatni kwadrans to istne oblężenie bramki Edmontonu, ale liczne dośrodkowania nie doczekały się skutecznego egzekutora, a kolejne dwa strzały z rzutów wolnych (Ayoze w 82. i Senny w doliczonym czasie gry) nie przyniosły spodziewanego rezultatu. W środowy wieczór na James M. Shuart Stadium pachniało bramką, ale dla ponad 4 tys. widzów na zapachu się skończyło. "Uważam, że rozegraliśmy bardzo dobre zawody, ale znowu zabrakło kropki nad 'i'." - skwitował mecz pomocnik Daniel Szetela - "Musimy być cierpliwi i nie możemy popadać w depresję. Bramki i zwycięstwa muszą w końcu przyjść."

Przed Cosmosem sobotni wyjazd do Tampy, skąd 3 miesiące temu Szetela i spółka wywieźli łatwe 3:0 i komplet punktów. Wtedy jednego z goli strzelił Stokkelien, który - podobnie jak reszta napastników - jesienią się zaciął i czeka na odblokowanie. A wraz z nim cały Cosmos, który nie może sobie pozwolić na dalsze trwonienie punktów jeśli w dalszym ciągu myśli o obronie Soccer Bowl.

Cosmos - FC Edmonton 0:0
Cosmos: Maurer - Freeman, C. Mendes, Roversio, Ayoze - Guenzatti, Szetela, Senna, Denissen (Chirishian 69') - Dimitrov (Stokkelien 59'), Johnson (Flores 84')

5. kolejka: Indy Eleven - Ft. Lauderdale Strikers 0:0

Tabela:
1. San Antonio Scorpions 5 12 10:4
2. Minnesota United 4 10 7:2
3. Atlanta Silverbacks 4 7 8:6
4. Indy Eleven 5 7 6:7
5. Carolina RailHawks 5 6 5:5
6. Tampa Bay Rowdies 4 6 5:6
7. Cosmos 5 5 3:5
8. Ft. Lauderdale Strikers 5 5 2:6
9. FC Edmonton 5 4 3:3
10. Ottawa Fury 4 1 1:6

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.