MLS: Krzysztof Król: Skupiamy się na Lidze Mistrzów
Krzysztof Król walczył jak zwykle, ale Montreal okazał się gorszy od Red Bulls. Foto: Danny Blanik |
Krzysztof Król: Obaj piłkarze gospodarzy zagrali świetne spotkanie, ale tylko w drugiej części. W pierwszej graliśmy bliżej siebie i nie zostawialiśmy im miejsca na rozpędzenie się. Potem tego miejsca mieli sporo i efekt był widoczny.
W pierwszej połowie w ogóle graliście bardzo dobrze, nie wyglądaliście jak ostatnia drużyna w tabeli. Jaki wpływ na wynik miała wasza czwartkowa podróż do Salwadoru na meczu pucharowy?
K.K.: Pewnie spory, bo to niesłychane, żeby jechać na mecz po 16 godzin w jedną i drugą stronę. Można grać co trzy dni, ale jeśli się występuje przed własną publicznością. W Europie nie ma tak dalekich wyjazdów, ale i tak coś takiego byłoby nie do pomyślenia. Nie chcę jednak całej winy zwalać na zmęczenie podróżami. Straciliśmy dziś znowu kilka strasznie głupich bramek.
Tracicie ich mnóstwo, a wasze statystyki wyglądają zupełnie jak wasz bramkarz - niezbyt ciekawie. Co oprócz niego trzeba poprawić?
K.K.: Nie mam pojęcia. Brakuje nam przede wszystkim konsekwencji. Niby w każdym meczu prezentujemy się ok, ale potem przychodzi błąd, który kosztuje nas bardzo drogo. Dziś też do bramki na 1:1 byliśmy lepszą drużyną. Po golu wszystko się posypało.
Szanse na awans do ligowych playoffs są iluzoryczne. Czas się skupić na Lidze Mistrzów CONCACAF?
K.K.: Myślę, że tak. Wygraliśmy tam dwa mecze, jesteśmy liderami w tabeli. W pozostałych spotkaniach trzeba też pokazać się z jak najlepszej strony, wygrać grupę i powalczyć o coś więcej na wiosnę.
Ale tam na drodze do awansu w Grupie 3. znowu stoją Red Bulls i Thierry Henry, który w 5. meczach z wami strzelił 9 goli. Jak go zatrzymać?
K.K.: Oni też przyjadą do nas zmęczeni podróżą. Zobaczymy jak Henry i spółka spiszą się w sytuacji, gdy będą musieli grać co 3 dni. To na pewno ułatwi nam sprawę.
Jesteś w Montrealu już kilka miesięcy. Trafiłeś do ekipy, która jest czerwoną latarnią. Nie tak sobie to wyobrażałeś?
K.K.: Nie jestem skory do narzekań. W klubie i mieście jest ok. Jedyne do czego ciężko się przyzwyczaić to dalekie wyjazdy. Ale i z tym dam sobie radę.
Rozmawiał po spotkaniu Red Bulls Nowy Jork - Montreal Impact (4:2) Tomek Moczerniuk
Leave a Comment