SPORT, WYWIADY, POLONIA

Kikkan Randall: Macie wspaniałych kibiców - chętnie tu powrócę!

Kikkan Randall ze srebrnym medalem z MŚ w Libercu w 2009 foto: http://www.cbc.ca
Przed nami jeszcze tylko miesiąc zmagań w zawodach Pucharu Świata w biegach narciarskich, w których rewelacyjnie spisuje się Kikkan Randall. Amerykanka zajmuje obecnie 4. miejsce w klasyfikacji generalnej i choć na zwycięstwo nie ma szans to z pewnością sięgnie po Małą Kryształową Kulę w sprincie. W ubiegły weekend Randall wybiegała 3. lokatę w Szklarskiej Porębie i udowodniła, że na krótkich dystansach należy do ścisłej światowej czołówki

Co za dramatyczny finał sprintu! Byłaś murowaną faworytką do zwycięstwa, ale zaraz po starcie upadłaś i... co było dalej? 

K.R.: Przed startem czułam się mocno i liczyłam na to, że wygram po raz trzeci w tym sezonie, ale w walce o jak najlepszą pozycję startową najechałam nartami na Matwiejewą i obie zaliczyłyśmy upadek. Kiedy się pozbierałam nie miałam pojęcia, czy dam radę dogonić czołówkę, ale postanowiłam chociaż spróbować. Po około 100. metrach zobaczyłam, że dystans się zmniejsza i po chwili doszusowałam do czołówki. Wiedziałam jednak, że muszę się jeszcze jakoś przebić do przodu, więc znowu zaatakowałam na podjeździe. Kosztowało mnie to wiele sił, ale nie miałam nic do stracenia.

I udało się! Czy jesteś w takim razie zadowolona z trzeciego miejsca? 

K.R.: Tak. Upadki nie należą do przyjemnych doświadczeń i myślę, że gdybym nie musiała stracić tyle energii zaraz na początku biegu to być może rezultat byłby dla mnie jeszcze lepszy. Ale dałam z siebie wszystko i cieszę się, że udało mi się doścignąć czołówkę.

Finałowa potyczka rozegrana została pomiędzy specjalistkami od sprintu, bo cztery pierwsze miejsca zajęły zawodniczki, które w tym roku wiodą prym w tej kategorii. Czy to, że wygrała Ingermarsdotter jakoś Cię zaskoczyło? 

K.R.: To wspaniałe, że w finale pobiegły same najszybsze sprinterki - właśnie dlatego ten wyścig był taki emocjonujący! Wygrała Ingemarsdotter, która spisuje się świetnie od zawodów Tour de Ski. Wiedziałam, ze będzie się tu liczyć.

W tegorocznym terminarzu zostały jeszcze trzy sprinty. Planujesz pobiec w każdym z nich?

K.R.: Tak, zamierzam wziąć udział we wszystkich sprintach. To będą "klasyki", dlatego ciekawa jestem jak mi to pójdzie. Ale jak najbardziej zamierzam bronić czerwonej koszulki lidera sprintu aż do Sztokholmu!

Dzięki temu, że Kalla przepadła już w kwalifikacjach oraz Twojej 3. lokacie przeskoczyłaś Szwedkę w klayfikacji i zajmujesz obecnie 4. miejsce. Następna przed Tobą jest Johaug, która ma ponad 300 punktów więcej. Czy myślisz, że jest szansa na to, aby ją doścignąć?

KR: W przekroju całego sezonu Kalla i ja  spisujemy się mniej więcej tak samo, dlatego myślę, że już do końca będziemy blisko siebie. Przewaga Johaug jest duża, ale mimo iż matematycznie jest szansa na to, aby ją dogonić, to nie wiem co musiałoby się wydarzyć, aby do tego doszło. Musiałabym się wznieść na wyżyny moich umiejętności, a ją dopaść jakieś fatum. Marne szanse, bo przecież ona ostatnio spisuje się rewelacyjnie. Zamierzam jednak robić swoje i koncentrować się na każdym starcie z osobna. Jeśli wszystko dobrze pójdzie to punkty gdzieś się znajdą.

W sprincie to Ty patrzysz na wszystkich z góry. Co będzie dla Ciebie oznaczać zdobycie Małej Kryształowej Kuli w Falun? 

K.R.: Jeszcze kilka lat temu takie osiągnięcie wydawało się być poza naszym zasięgiem. Jeśli jednak tak się stanie to będzie to dla mnie spełnieniem marzeń i wydarzeniem bez precedensu w historii amerykańskich biegów narciarskich.

W sprincie wszystko  jasne, ale w generalce walka z przodu trwa na dobre. Kto będzie na szczycie za miesiąc? Kowalczyk? Bjoergen? A może obydwie zasługują na triumf? 


K.R.: Obie kobiety w tym roku spisują się wprost niewiarygodnie. Prowadzenie zmienia się co chwila co sprawia, że jest arcyciekawie. Zwycięzcę poznamy na samym końcu, ale na dzień dzisiejszy trudno mi wskazać kto będzie lepszy.

Dziś jednak to Ty byłaś od nich lepsza. Czy zaskoczyło Cię to, że nie weszły do finału? 

K.R.:  Nie mogłam uwierzyć, że w ćwierćfinale musiałam się zmierzyć z nimi dwoma. Dla mnie to był dobry wyścig, ale one chyba nie miały dziś swojego dnia. Jestem jednak przekonana, że jutro na 10km stylem klasycznym będą już gotowe na 100%.

Kowalczyk narzekała na oblodzone trasy. Czy i Ty miałaś coś do zarzucenia pogodzie?  
ar
K.R: Trasa była bardzo twardo ubita i czasem ciężko było z utrzymaniem równowagi. Z pewnością było mi trudno, ale warunki były takie same dla wszystkich. Ten sport ma to do siebie, że musisz dawać sobie radę niezależnie od pogody.

A co możesz powiedzieć na temat polskich kibiców, którzy przyszli wesprzeć tu nie tylko Kowalczyk, ale także i inne zawodniczki?

K.R.:
Kibice byli rewelacyjni! Naprawdę zdziwiłam się, że mimo tak niekorzystnej pogody pojawiło się ich na trasie tak dużo! To prawda, że najgłośniej dopingowali swoją bohaterkę, ale nie zapomnieli też o reszcie zawodniczek. Bardzo nam się to podobało. Widać, że Polscy kibice wiedzą co to jest kulturalny doping i znają się na rzeczy.

Czy w przyszłym roku znów zobaczymy Cię w Polsce?

K.R.:
 Uważam, że zawody Pucharu Świata powinny odbyć się w jeszcze większej liczbie polskich miast. Jeżeli tak się stanie już za rok to z chęcią tu powrócę!

tekst: Tomek Moczerniuk

Brak komentarzy

Obsługiwane przez usługę Blogger.